czwartek, 31 grudnia 2009

Życzenia na Nowy Rok 2010

W 2010 roku życzę Wam
żeby wszystko układało się po Waszej myśli,
aby Nowy Rok pełen był sukcesów,
przyniósł spełnienie najskrytszych marzeń,
oraz wytrwanie w dokonanych postanowieniach.
By nie zabrakło zdrowia, nadziei,radości i miłości.


Szampańskiej nocy Sylwestrowej oraz najlepsze życzenia z okazji Nowego Roku 2010!


Pytania... pytania...

Czego ja sobie życzę na ten Nowy Rok?
Czego życzę nam?
...
Spełnienia marzeń...
i...
...

Wampiry i spółka

Przeczytałam drugą część sagi "Zmierzch" - "Księżyc w nowiu"... Książka pochłonęła mnie całkowicie, myślę, że nie omieszkam wziąć się niedługo za kolejne:). Wielka miłość kobiety i wampira:)... Niepojęta, ponadczasowa, przeogromnie silna. Nie zawiodłam się. "Księżyc w nowiu" to wciągająca, nastrojowa powieść. To powieść, w której pierwsze skrzypce grają uczucia... Godna kontynuacja "Zmierzchu". Jeśli podobał ci się Zmierzch, po tę pozycję sięgaj bez wahania:). Polecam... Mi zaś nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny tom:) ("Zaćmienie"). Ale to dopiero po nowym roku... :) Interesuje mnie, czy Bella w końcu dopnie swego i zmusi kogoś do przemienienia jej w wampirzycę... i co będzie dalej...

środa, 30 grudnia 2009

Na koniec roku...

Na koniec roku muszę jeszcze podejmować jakieś stresujące decyzje! Walczyłam ze sobą do wczoraj, i dalej nie wiem, czy decyzja była dobra. Teraz już nie ma co biadolić. Koniec i już! Przestanę się w końcu dręczyć i zastanawiać co by było gdyby... Ech... Masakra, niby uważam się za osobę zdecydowaną, ale czasem, właśnie w takich ekstremalnych sytuacjach po prostu się szarpię i nie potrafię zdecydować: czarne czy białe, a czy be? Dziś już czuję lekką ulgę, mam nadzieję, że jeszcze troszkę i przestanę o tym myśleć czy aby na pewno podjęłam dobrą decyzję????

PeEs: U nas śnieżnobiało i ciągle pada:) wszystko przykrył biały puch:).

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Poświąteczne podsumowanie

Po sprzątaniu, gotowaniu, pieczeniu i ogólnym zalataniu... świat wreszcie zwolnił... Uff...

Święta były fajne... ciepłe... rodzinne... leniwe... bez pośpiechu...bez biegu... bez stresu... ciche...

Prezenty rozpakowane, świąteczne smakołyki zjedzone, tylko tej świątecznej magii trochę żal...

...

Musimy okazywać sobie miłość codziennie, nie tylko w Wigilię.

Jeśli masz kogoś, kto przy Tobie stoi przytul go.

Dziś też może być Wigilia...

środa, 23 grudnia 2009

Życzenia świąteczne...

Z Okazji Świąt Bożego Narodzenia


życzę Wam,


aby przy świątecznym stole


nie zabrakło miłości i ciepła rodzinnej atmosfery,


a Nowy Rok


niósł ze sobą szczęście i pomyślność.


 


[caption id="attachment_808" align="aligncenter" width="300" caption="Kartka z życzeniami"]Kartka z życzeniami[/caption]

wtorek, 22 grudnia 2009

Rodzinnie i ciepło:)

Święta spędzamy w gronie Rodziny. Mam nadzieję, że będzie miło. Nastawiam się na dużo leniuchowania. Zabieram ze sobą "Zmierzch" - jeden z prezentów gwiazdkowych od MŻ. Mimo że paczka przyszła wcześniej, nie zaczęłam jeszcze czytać :). Niewiarygodnie! :). Teraz będzie jak znalazł do poczytania...

Ostatnie zakupy zostały zrobione, opakowania na prezenty zakupione. Jest ok:). Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam.
Myślę już o pieczeniu karpia i ciastach: na pewno zrobimy sernik i makowiec.
Zastanawiałam się, jakby to było, jakbyśmy chcieli kiedyś zrobić wigilie u nas...
Uda się?

Pozdrawiam Was Kochani serdecznie Drodzy Czytelnicy Mojego Bloga i życzę cudownego oczekiwania na...

No właśnie na co...?

Na co czekacie?

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Tolerancja

Czy tolerancja musi się zawsze wiązać z akceptacją? Toleruję czyjeś poglądy, zachowania, różowe sweterki u mężczyzn i białe kozaczki u kobiet. Toleruję prawo do pomysłów i potrzeb. Toleruję, mimo że mam inne zdanie. Toleruję to, co dziwne i czasem szokujące. Toleruję "niedzielnych" kierowców, którzy jak już nie ma sygnalizacji świetlnej nie wiedza, kto ma pierwszeństwo...

Tolerancja jest potrzebna, aby lepiej nam się żyło.

Ale nie zawsze jest tak łatwo. Niektóre mury pozostaną niewzruszone...

Najtrudniej, kiedy coś dotyka Ciebie bezpośrednio.

Chciałabym, aby było we mnie więcej tolerancji.

Chciałabym, aby było we mnie więcej zrozumienia.

Ale jak...?

...Macie jakiś pomysł...?


...

I już po niedzieli

Wczoraj, w ramach odreagowania pracowo-codziennych stresów i przede wszystkim zmęczenia spędziliśmy czas na leniuchowaniu i oglądaniu filmów. Powstał z tego istny maraton filmowy, który jak się rozpoczął około 15:00 tak zakończyłam go w momencie, kiedy zasnęłam na filmie...:). Naprawdę było mi to potrzebne. T o t a l n e  leniuchowanie. Bardzo duży mróz, mimo że pięknie na dworze, nie zachęcał do długich spacerów. Po dworze krążyli tylko właściciele psów i "szczęśliwcy", którzy pędzili w stronę wielkich marketów/galerii/centrów handlowych w poszukiwaniu świątecznych zakupów...

Dziś u nas w mieście jarmark świąteczno-noworoczny, może uda mi się tam dziś przez chwilkę pospacerować. Atmosfera świąteczna budowana jest dodatkowo przez śnieg, którego jest tyle, że nawet dolną część okna zasypało:) Ciekawe, czy do świąt się utrzyma?

Dziś dzień walki z polską biurokracją, mam nadzieję, że zakończy się sukcesem...

niedziela, 20 grudnia 2009

Lenistwo i natłok myśli...

Kiedy za oknem wszystko przykrywa biały puch, lubię siedzieć sobie w ciepłym domku. Czytam gazetę i nie myślę o tym, co  za oknem. W grudniowym numerze walnęli artykuł o szczęściu i zadowoleniu z życia. Wszystko pięknie ładnie wygląda. Ale jak jest w rzeczywistości?

Ostatnio chodziłam poddenerwowana i warczałam na wszystkich, nerwówa w pracy dała o sobie znać:(. Mam nadzieje, ze podczas wolnych dni trochę się zdystansuje i przejdzie mi to... wrrrr:)

Zastanawiam się już, jaki będzie ten 2010 rok i co nam przyniesie... Ma nadzieję, ze nowe wyzwania, dobre decyzje i ech... niech reszta pozostanie nieoczekiwanym...:).

Byle do Świąt...!

piątek, 18 grudnia 2009

Coraz bliżej Święta...

Czuję w kościach, że zbliżają się święta. :) Mam przerwę od pracy, która na pewno dobrze mi zrobi... Tak w sumie jakby taki mały urlopik, bo do pracy zawitam dopiero 04 stycznia, cieszy mnie to niezmiernie !!!! Na Święta "zamawiałam" śnieg, i proszę całe miasto zasypało :) tak, że aż z ledwością przejechać można. Ech... Wczoraj byłam u fryzjera, jakoś mi dziwnie ze ściętymi włosami, ale pewnie za kilka dni się przyzwyczaję. Moja fryzjerka pani L. znalazła na szczęście dla mnie czas:) w tym natłoku klientek. Wczoraj się troszkę po fryzjerze wymarzłam na mrozie (chyba było z minus piętnaście, ale mam nadzieję, że to się nie skończy katarem.

Do Świąt podchodzę spokojnie, prezenty już mam, cieszę się, że spędzimy troszkę czasu z Bliskimi. Nie uczestniczę w przedświątecznym szaleństwie, ludzi przepychających sie na wyprzedażach... Czy to są rzeczywiste wyprzedaże, to już pytanie, na które każdy sobie musi odpowiedzieć :).

Jutro mam zamiar się wyspać, (zawsze tak mam w pierwszy dzień urlopu:). Ale potem pewnie znów coś napiszę.

Mam takie różne małe marzenia... o odpoczynku, chwili dla siebie przy książce, dla nas, zatrzymaniu w gonitwie dnia....

Mam nadzieję, że się spełnią w najbliższych dniach...

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Na smutno

Dzisiaj na smutno. Mój urlop ciągle zawieszony. Nie wiem, kiedy coś się wyjaśni. To już staje się męczące. I nudne. Żeby ludziom urlopu nie dać na Święta?????

Potrzebuje odpoczynku. W myślach liczę, byle do piątku... Niech już będzie piątek po pracy... Kiedy w końcu złapię oddech...

Jestem zawiedziona. Bezsilna. Mam dość.

Niech Was **** ! Światem rządzi pieniądz...

Czy Święta też sobie kupimy?

...

sobota, 12 grudnia 2009

Wszystko takie samo

W pewnym okresie życia człowiek ma wrażenie, ze już wszystko będzie takie samo. Takie same dni, takie same tygodnie, takie same wieczory, takie same niedziele. Dni już nie zaskakują, z dużym prawdopodobieństwem jestem w stanie przewidzieć, co dzisiaj będzie: praca, obiad, książka, wieczór. Każdy poniedziałek jest podobny do kolejnego czwartku, a sobota do niedzieli. To się chyba nazywa dorosłość...

Czasem przychodzi coś, co przekreśla, to, co pewne.

Koleżanka traci pracę. Został jej komputer i puste miejsce przy biurku naprzeciwko.

Znajomi, którzy byli ze sobą 10 lat nie pokazują się już razem. Coś się skończyło.

Bum!

Dziękuje wtedy za przewidywalność.

Nawet ją lubię...

PEeS: Ubrałam dziś choinkę. Jest piękna. Srebrne i niebieskie bombki odbijają się blaskiem  w niebieskich światełkach. Efektu dopełniają malutkie srebrne dzwoneczki. Są po prostu urocze:).

najs.

piątek, 11 grudnia 2009

Prawdziwa Przyjaźń

Czy istnieje prawdziwa przyjaźń? Uważam, że tak.

Czy bez przyjaciół można być szczęśliwym?

Choć dla niektórych to pojęcie jest przereklamowane, uważam, że przyjaźń jest wartością ponadczasową. Gratuluję Ci, jeśli tego doświadczyłaś.
Gdy człowiek jest na studiach, to grono „przyjaciół” jest naprawdę duże. Ale co potem z tego pozostaje?

Jak obejrzę się wstecz...

Przetrwali tylko Przyjaciele.

Reszta odeszła w zapomnienie.

Sms raz do roku na Święta.

Czasem spotkanie, ale bez rewelacji. Cześć - cześć było miło.
Z wiekiem coraz trudniej mi się z kimkolwiek zaprzyjaźnić. Jak byłam młodsza:) miałam spore grono znajomych. Teraz żal mi czasu na bezproduktywne paplanie, dąsy, niepotrzebną utratę energii... Ale czasem...
Czasem czuję pustkę, bo spotkania, z Tymi, Którzy Pozostali nie są już tak częste. Każdy ma już swoją rodzinę, bliskich, dzieci. Czas przepływa przez palce.

...

Postaram się, aby mimo wszystko kontakt pozostał.

I spotkania, przynajmniej raz w roku. Celebrowane...

...A ile wtedy radości...

środa, 9 grudnia 2009

Babskie spotkanie

Spotkanie z dawno nie widziana koleżanką wprowadziło mnie w dobry nastrój. Złapałam oddech, przestałam żyć tylko pracą. odpoczęłam troszeczkę. Fajnie było, sympatycznie i miło. Ogólnie za bardzo ostatnio nie oglądam innych ludzi, jak tylko tych z pracy... blee....:(więc fajnie się tak oderwać:).

Zakupy gwiazdkowe już prawie zrobione, więc nie muszę jak oszalała latać po sklepach, bo profilaktycznie zrobiłam to już wcześniej. Super!!!!

Cieszę się nadchodzącymi powoli Świętami, w sobotę już chyba ubierzemy choinkę:) Niech będzie jeszcze więcej świątecznego nastroju!

wtorek, 8 grudnia 2009

Tęskniąc

Dzisiaj tęsknie...


"Miłość jako nasionko leśne z wiatrem szybko leci,


ale gdy drzewem w sercu wyrośnie,


to chyba tylko razem z sercem wyrwać można."


Henryk Sienkiewicz









[caption id="attachment_725" align="aligncenter" width="250" caption="Miłość..."]serce[/caption]

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Blond-nie-blond

Wczoraj wzięło mnie na pasemka... W sumie szampon koloryzujący... Wiem że niedziela, ale jakoś tak miałam chęć zrobić się na blond:) trochę pracy, no bo wiecie, nie farbuję przecież całej głowy, tak szast prast i buch... Przy pasemkach trzeba się ciut więcej napracować, im cieńsze tym lepsze... Delikatniejsze, bardziej naturalne... Po ostatnim razie, kiedy włosy wyszły mi STRASZNIE jasne, postanowiłam nie "przedobrzać" i trzymałam farbę na włosach zgodnie z informacją na ulotce. 20 minut. I ani minuty dłużej. Wszystko zgodnie z hasłem : Złoty blond ociepla i rozpromienia każdą twarz :) ... I... I oopss...

Poza tym, że bardziej się błyszczą, nie widać nic :D. Teraz już wiem, że szampon to nie farba, działanie ma delikatne...

Za dwa tygodnie spróbuję znowu. No, do Świąt ja muszę być bardziej blond!

PeEs: Tak naprawdę bond to stan umysłu :)

niedziela, 6 grudnia 2009

Mikołajkowo

Z okazji dnia Świętego Mikołaja życzę Wam spełnienia marzeń i wielu, wielu dobrych dni...

Życzę Wam pogody ducha, miłości i ciepła.

Bliskich i Przyjaciół.

Spokoju i zdrowia.

Wszystkie osobiste życzenia proszę wyszeptać Mikołajowi na ucho... Na pewno zrobi coś w tej sprawie...

Miłej niedzieli!

sobota, 5 grudnia 2009

Bezkompromisowy obraz rzeczywistości

Wczoraj obejrzałam "Galerianki". Film bez polotu, jednak rzeczywistość pokazuje aż do bólu. Przejaskrawia aby zwrócić uwagę.

Piętnuje. Wyolbrzymia. Szokuje.

Młode dziewczyny szukające <sponsorów>, którzy kupią im lepsze ciuchy, lepszy telefon, w ich mniemaniu i lepsze życie. Szok!!! Gdzie są ich rodzice? Gdzie, ktoś, kto pokaże, gdzie jest granica, pomiędzy dobrem, a złem. Cienka linia, której nie można przekroczyć, bo wpadnie się w nicość... W filmie polskie Miasto z brzydką szkołą, brzydkimi ulicami, beznadziejnymi nauczycielami, zimnym domem bez uczuć, rozwydrzoną młodzieżą. Polskie domy z wrzeszczącymi "rodzicami" albo tymi, którzy próbują nieudolnie nimi być... Brak miłości, brak uczuć, brak ciepła, brak wzorów. Brak perspektyw. Ucieczka w sponsoring to jedyna "szansa" na lepsze życie. Jak mówi jedna z bohaterek seriali "na poziomie"...

Tylko zastanówmy się, co to za poziom, który nie jest poziomem... A czym jest...?

"Galerianki" to wizja świata zdominowanego przez materializm, konsumpcjonizm, fałszywą moralność. Seks w toalecie, białe kozaczki i nowa torba to wyznacznik codzienności tych dziewczyn. Milena mówi: "Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać"...

Czy do tego Świat zmierza? Gdzieś się pogubiły małolaty. Gdzieś się pogubiły... Tyle o kobietach. Teraz o mężczyznach. Mężczyźni w tym filmie są albo podli, albo słabi i śmieszni, bezsilni. Świat przedstawiony w  filmie jest właściwie światem bez alternatywy, światem, w którym jeśli nie jesteś z "nami" jesteś przeciwko nam. Alternatywa wg słów jednej z głównych bohaterek to: "Bo jeśli nie melanż, to co?"

...

piątek, 4 grudnia 2009

Piątkowo

Piątki to jest to, co lubię najbardziej. Dobrnęłam jakoś do końca tygodnia, naprawdę pracowitego. Siedzę sobie i piszę chociaż po całym tygodniu powinnam dać odpocząć oczom od komputera... Ech... Przymrozek u nas jak nic, już się na cieplejsze nie zapowiada. Czy Święta będą śniegowe? Dziś w pracy Sajgon i Belfast. Jakoś dałam rade, bo sobie dałam na wstrzymanie. Musiałam się po prostu czasem ugryźć w język. MŻ na swoich sportach jest, ja tymczasem zaraz wskakuję pod koc włączam filmik i ciekawe ile obejrzę tym razem czy sen jednak zwycięży...

Miłego weekendu Kochani!

wtorek, 1 grudnia 2009

Co robimy z czasem wolnym?

Witam Was grudniowo! Czujecie Święta w powietrzu? Bo ja nie. Za oknem leje i leje. Ech...W tym swoim zabieganiu pomiedzy domem i pracą czasem się zastanawiam nad formami spędzania wolnego czasu. Mam załóżmy dzień wolny... :)

... i co...?

Czy poświęcić się wtedy w pełni nadrabianiu zaległości w sprzątaniu, zakupach i innych domowych czynnościach itp? Zrobić w końcu to, na co od tygodnia (czytaj: dwóch trzech) nie mam czasu? Wtedy będę zadowolona, że rzeczy, które i tak muszą być zrobione, są zrobione. Hmm... Jakby nie patrzeć jest to dużo. Ale? Ale nieszczęśliwa, kiedy wieczorem padnę na... *** ze zmęczenia. I nie znajdę w tym wszystkim ani chwilki dla siebie. Na rower, na książkę, na cośtam... Staram się zawsze, mimo że w dzień wolny lubię sobie ponadrabiać, znaleźć zawsze ten czas dla siebie, który pozwoli mi "złapać oddech", nabrać sił na kolejny nachodzący dzień. Czas, w którym pozwalam myślom wolno płynąć w czasoprzestrzeni :). Czas, w którym odpoczywam.

Dziś za chwil kilka wracam do Cobena i jego wspaniałej książki. Ach, jak ja lubię te wieczory w książką w ciepłym domku :).

poniedziałek, 30 listopada 2009

Czas relaksu

Weekend upłynął na słodkim lenistwie, czytaniu książki (tym razem H.Coben <Niewinny>) i oglądaniu filmów. Herbata malinowa w kubeczku i słodkie ciepło w domu dopełniło całości. Ach... jak ja lubię takie weekendy. Znowu się wkręcam w czytanie książek, czytać bardzo lubię i czytam nałogowo, lecz czasem przechodzi mi to falami i tak samo powraca. I znów pojawiła się ta fala "czytania". Pewnie potrwa aż do Nowego Roku, ponieważ biorę pod uwagę, ze w okolicy Świąt będę miała zdecydowanie więcej czasu :).

W pracy zarobiona jestem, więc nawet o tym nie piszę, bo to nic nowego. :( Chciałabym tylko dziś napisać, że z niektórymi ludźmi po prostu nie umiem współpracować. Wnerwiają mnie. Wprowadzają dziwną atmosferę, która mnie drażni. Są nieodpowiedzialni. Demonstrują wszechogarniający tumiwisizm, i obnoszą się z nim dookoła. Wrrr. Mam ochotę dać im receptę: Nie chcesz, nie musisz pracować... Proste. A nie tylko przychodzą i denerwują innych. Zero odpowiedzialności, zero zaangażowania, zero jakiejkolwiek inicjatywy własnej. Za to wywindowane poczucie, że jestem lepszy (a) niż inni...

Dobrze wiemy, ze to nieprawda.

PeEs: Trzymajcie się i do usłyszenia w grudniu!:)

sobota, 28 listopada 2009

Przedświątecznie

Mimo, ze do Świat jeszcze trochę czasu, udałam się dziś rano a poszukiwanie gwiazdowych prezentów. I muszę powiedzieć, że w centrum handlowym niezbyt tłoczno, co zakupom sprzyja, przynajmniej jeśli o mnie chodzi. Nie będę się tu rozpisywać, co komu kupiłam, bo a nuż przeczytają :) ale ogólnie jestem zadowolona. Z tego względu, ze ja na ostania chwilę po prostu nienawidzę czegokolwiek kupować (czy to jest perfekcjonizm???:) ), to już jestem troszkę spokojna, że część upominków gwiazdkowych mam.

Udzielił mi się troszkę nastrój świąteczny w powodu wszędzie stojących choinek, gwiazdeczek, bombeczek i lampek:). Komercja działa! Nie tylko na mnie, ale pewnie na większość kupujących. Na szczęście, nie dałam się omotać reklamie i kupiłam tylko to, co potrzebne. Odwiedziłam również Empik, kupując tam co nieco. Znajdująca się tam ta olbrzymia ilość książek zawsze mnie lekko zasmuca :), że nie mogę ich wszystkich ot tak (!!) po prostu sobie kupić :). (wyłączając poradniki domowe i literaturę wojenną).

PeEs: ciekawe co na to MŻ i gdzie bym te wszystkie książki trzymała :)

Dziś jeszcze planuję małe sprzątanie - to za chwilę, a na obiad naleśniki z dżemem truskawkowo-poziomkowym :).

Życzę Wam wszystskim udanego weekendu i dużo słońca!

czwartek, 26 listopada 2009

Kolejny tydzień

Dziś (znowu???) mało optymistycznie. Kolejny tydzień już za nami. Coraz bliżej do Świat, a jednocześnie jeszcze tyle do zrobienia...

Jak skupić się na tym, co najważniejsze i nie zwariować ze zmartwienia? Jak nauczyć się odcedzać nic nieznaczące drobiazgi od rzeczy naprawdę istotnych jak: zdrowie, Rodzina, bezpieczeństwo, Dom. Szukam tej recepty. Szukam dystansu do pewnych rzeczy, które tak naprawdę nie są istotne.

W pracy jak na karuzeli, która się kręci, a wysiąść z niej nie można... Ech...Jak mam wczuć się w magię Świąt, jak cały tydzień haruję jak wół? Nie ma że boli, samo się nie zrobi.

PeES: Trzeba pozwolić sobie czasem trochę pomarudzić...

Jutro witaj weekendzie :).

PeEs.2. Mówiłam Wam, ze najbardziej lubię piątki?

wtorek, 24 listopada 2009

Codziennie

Wczoraj miałam mega ciężki dzień. Takie średniej wielkości załamanie...

To wszystko wynika z niewiedzy i nieogarnięcia, bo ja przecież informatykiem nie jestem. Skąd się mam na wszystkim znać???? W szkole mnie tego nie nauczyli, więc??? helołłłłł...

Dziś deko lepiej, aczkolwiek balansuje na granicy. Jak nic potrzeba mi trochę wolnego, ale to pewnie dopiero na  Święta. Dziś planuje wieczór filmowy, mam nadzieję, że to mi pozwoli zapomnieć o pracy i tym całym rozgardiaszu, z którym codziennie muszę sobie radzić. Żeby nie rzec walczyć...

Na Allegro w sobotę zaszalałam, torbę kupiłem. Śliczniutką, brązową. Teraz czekam na paczuszkę. Może będzie jutro lub pojutrze. Super.

Miłego wieczoru!

niedziela, 22 listopada 2009

Poszukiwany poszukiwany

Poszukuję wieszaka i szafki do przedpokoju. Wszystkie te, które widzę w sklepach internetowych mi nie pasują. A może jestem za bardzo wymagająca? Są za duże, za małe, za brzydkie... Niefunkcjonalne. Jednym słowem ... Ech... Badziewie. Brzydkie słowo, no ale cóż...

No, może z wyjątkiem IKEA. Ceny mają też niezłe, ale chyba da się coś wybrać w granicach rozsądku :) Szafki mi się nawet w miarę mi podobają, muszę teraz jeszcze dokładnie obmierzyć kąty i .... zobaczymy :).

Słońce dziś ładnie przyświeca, może uda nam się na spacer dziś wyjść? Czy górę weźmie lenistwo i znów nici, ze spaceru?

Jakoś nie mam siły do pracy, jak sobie myślę, że jutro znowu poniedziałek.

Po prostu mi się nie chce. Zero optymizmu, zero siły, zero motywacji. Przede wszystkim.

Czekam na Święta. Tylko tyle.

Ot co!

piątek, 20 listopada 2009

Takie tam o niczym

W końcu nastał mój ulubiony dzień tygodnia :) piąąąąąątek.....!! Perspektywa całego weekendu jest fantastyczna, mimo, że pogoda nie dopisuje... To że mi się ruszać nigdzie nie chce to jest szczegół.

Optymizm odzyskam prawdopodobnie dopiero w okolicy Świąt.

Ten tydzień w pracy był naprawdę męczący. Ostatnio robię, robię i robię i jakoś efektu nie widać :( kurcze.

Witaminy kupiłam, mam nadzieję, że się nie poprzeziębiamy.

Miło by było.

PeeS. Święta za pasem. Muszę się zastanowić nad prezentami na gwiazdkę, zanim rozszalały tłum <kupującychdokładniewtejsamejchwili> zrobi to samo.

Miłego weekendu. Jutro pewnie odezwę się znów.

środa, 18 listopada 2009

Jesienne nastroje

Ta pogoda zdecydowanie mnie dobija.

Zimno, mokro, wieje. masakra :(. Dziś udało mi się zobaczyć trochę słońca, a to dlatego, że znajdowałam się na świeżym powietrzu o 09:30...

Idę do pracy ledwo co się rozjaśniło, wracam z pracy - ciemno. Jak pogoda jest w miarę ładna, to ja wtedy siedzę w pracy, tak zalatana, że nawet nie spoglądam za okno...Ech...

Dziś jeszcze boli mnie głowa, najchętniej przespałabym 3 dni, ale w sumie to nie wiem... Dużo miałam dziś na głowie, najpierw praca, potem szkolenie. Wezmę zaraz Gripex czy inne "cudo" i pójdę spać. Trzeba dmuchać na zimne.

W telewizji straszą AH1N1.

niedziela, 15 listopada 2009

Weekendowo

Dlaczego weekend mija 3 razy szybciej niż tydzień? :(

Wczoraj kupiłam sobie kwiatka. Potoczna jej nazwa to Zamia (tak słyszałam) :), ale tak naprawdę to Zamiokulkas zamiolistny - Zamioculcas zamiifolia :).
Chciałam od dłuższego czasu kupić sobie jakiegoś oryginalnego kwiata, w miejsce storczyka, który przekwitł.
Z tego, co piszą na forach ogrodniczych wynika, że jakbym nawet zapomniała o podlewaniu, to Zamia sobie poradzi. Pochodzi z Zanzibaru i Tanzanii – czyli mamy afrykańskiego kwiatka. Suuuper! :).

Przesadziliśmy również innego, dostał słupek, aby się piął. Ładnie wygląda, tylko jeszcze jest trochę mały. W sumie już się nie powinno kwiatów przesadzać, bo zima za pasem, ale... :).

Święta Bożego Narodzenia za miesiąc i trochę. W marketach pojawiły się już ozdoby choinkowe. Z roku na rok coraz wcześniej (ach ta komercja), a Święta i tak zaczną się około 24 grudnia :). Zapach choinki i świątecznych potraw coraz bliżej.
A w te Święta, tak naprawdę na co czekamy?

środa, 11 listopada 2009

Środowe pisanie

Kiedy możemy mówić o rutynie? W pracy, w życiu, w pisaniu?
Wtedy, kiedy wszystko jest ciągle tak samo, to jest rutyna. Dzień podobny do dnia, poranek do poranka. Wieczór do wieczora.
Jeżeli nie ma czegoś, co wniosłoby choć troszeczkę zmian do naszego życia, to? To jak jest? Nijak? Nuda? Zawsze na coś czekamy, na koniec tygodnia, na weekend, na wyjście do kina.
Ale czy, z drugiej strony, rutyna nie jest wygodna? Czy nie zapewnia nam jednocześnie poczucia bezpieczeństwa?
Pewne rzeczy staja się przewidywalne. Wiemy, że będą. I to jest dobre. Czujemy się bezpiecznie wiedząc, co w danym czasie ma nastąpić.
Rutyna pozwala nam na kontrolę. A kontrola wyzwala bezpieczeństwo.
I tworzy się zamknięty krąg.
Jak wyjść z tego kręgu i przygotować się na niespodziewane?

poniedziałek, 9 listopada 2009

Doceń mnie Człowieku

Człowiek to "zwierzę stadne". Jest nauczony żyć w grupie, społeczności, rodzinie. Tak myślę. Potrzebujemy się wzajemnie.
Jedni drugich. W różnym stopniu.
Różnych rzeczy również od siebie oczekujemy. Ale jest coś, czego potrzebuje każdy: docenienia. A cóż to jest? To: D o c e ń m n i e...
Ogólnie rzecz biorąc, pragniemy być doceniani za wiele rzeczy. Za pracę, za dobry obiad, za dobre słowo... I można by rzecz przez wszystkich. Przez rodziców: za ładny rysunek, pierwszą jazdę na rowerze, za dobre stopnie... Przez partnera, szefa, znajomych...
Często czekamy na odrobinę pochwał. Na podziękowania...
Tylko czy w tym wszystkim nie zapominamy o jednym?
Żeby coś otrzymać muszę najpierw coś dać.
Tego nie oszukasz.
Jeżeli nie jestem w stanie zrobić czegoś dobrego dla innych, nic sam również nie dostanę... Bolesna prawda.
Może zbyt rzadko mówię Tobie miłe rzeczy?
Może zbyt rzadko mówię Tobie dziękuję?
Może zbyt rzadko podkreślam to, jak bardzo jesteś dla mnie ważny Drugi Człowieku.
Może?
...

sobota, 7 listopada 2009

Damska torebka a raczej toooorba

Damska torebka jest nieodłącznym elementem kobiecego stroju. Wyobrażacie sobie wyjść gdzieś bez niej? Bo ja nie :). Bo czegoś mi brak...:).
Docelowo nie ważna jest jej wielkość i wygląd (no prawie...), ważny jest fakt jej posiadania. Zawartość takiej torby zaskakuje czasem same właścicielki. Oprócz oczywistych rzeczy typu portfel, dokumenty, itp. zawierać może również:

- 16 długopisów, (po co nie wiem?)
- ołówek,
- 4 paczki gum do żucia (gdzie gumy nie żuję odkąd mam aparat na zębach :) ),
- etui na telefon (po co nie wiem , skoro telefon i tak „luzem”), a miało być po to, żeby się nie rysował...,
- kalendarz, a w nim 6000 małych kolorowych karteczek na notatki, połowa z nich już niepotrzebna, druga połowa zawiera spis zakupów sprzed dwóch miesięcy,
- szczoteczka do zębów i pasta,
- 4 paczki chusteczek higienicznych, bo może przydarzyć mi się katar, nigdy nic nie wiadomo przecież :),
- zagubiona torebka herbaty malinowej :), dobrze, że się nie rozwaliła, bo wszystko pachniałoby malinami,
- pomadka ochronna,
- okulary,
- tabletki przeciwbólowe,
- zakrętki od butelek (bo przecież zbieram :) - w ramach akcji zrób coś dobrego na święta :). Cel. Dozbierać do setki sztuk, mam nadzieję, że wszystkie w tym czasie nie będą jednocześnie w torebce :).

Widzę, że brakuje tu jeszcze scyzoryka typu McGyver... :). Jeśli muszę znaleźć coś w pośpiechu, lub dzwoni mi telefon, rozpoczyna się jazda bez trzymanki, bo akurat wszytko jest oprócz tego, czego właśnie szukam.

czwartek, 5 listopada 2009

Postaw światełko

Święto Zmarłych to dla mnie spokój i ciepłe wspomnienie Tych, których już nie ma, którzy odeszli.

Dziadka z wąsami, który na każdym kolenie trzymał jednego wnuczka. I ręce miał coraz szerzej, garnął nas do siebie. I lufki z Popularnymi pamiętam. I jego dłonie spracowane z żółtymi palcami.

Dziadka, z fajką na ganku, w słońcu siedział i patrzył na nas. I laskę miał, nieodłączną.

I Pradziadków też pamiętam, pozostaną we wspomnieniach z dzieciństwa...

Ciepłych wspomnień Wam życzę...

sobota, 24 października 2009

Na poprawę humoru

Jedna z lepszych umiejętności w życiu jest umieć śmiać się z samego siebie. Ale czy to potrafimy? Buszując po sieci znalazłam dzisiaj coś takiego :D.

Czytam właśnie i się śmieję, i Wam też życzę w sobotni poranek trochę śmiechu! :)

czwartek, 22 października 2009

Kiedy kiedy kiedy

Kiedy jest najbardziej odpowiednia pora na dziecko?
Kiedy taka potrzeba wychodzi z kobiety, tak sama z siebie?
Tak z wnętrza?
Kiedy się rodzi taka potrzeba w związku?

Z medycznego punktu widzenia ten najlepszy czas na dziecko jest przed trzydziestką.

Ale...

Czy przed trzydziestką człowiek nie goni za pracą? Podróżami? Szaleństwem?

Na Zachodzie późne macierzyństwo jest zjawiskiem dość powszechnym. Polskie kobiety przejmują wiele zachodnich wzorców i dotyczy to również decyzji o urodzeniu dziecka. Uważają, że zawsze może być lepszy moment na ciążę. I robią rzeczy, które są dla nich ważne: uczą się, pracują, zarabiają pieniądze...

Jak znaleźć złoty środek?


PeEs: Jeszcze jutro i już weekend :) . Super!! W sobotę piekę sernik :)

poniedziałek, 19 października 2009

Czasopraca

Zasiedziałam się dziś w pracy i to dużo.
Jak to tak? :)
Jak to taaaaaakkk????
Nie wiem. Poniedziałki zawsze są szalone. Zanim się obejrzę, już 14:00, dzień mi ucieka przez palce, tyle mam pracy.
Pracuś ze mnie.
Czy to, że dziś zrobię więcej spowoduje, że jutro będę miała mniej? :)
Nie.
Ech...
Dużo mam zajęć, ale jakoś sobie radzę. Nie może być inaczej. :).
MŻ na swoje sporty poszedł. Długo go nie ma, pewnie został na drugiej grupie.

Wieczorem urządzamy sobie kinomaniaka.
Fajnie.
Ciekawe ile obejrzę, zanim pójdę w kime? :) :)

Miłego wieczoru!

PeeeES. W następny czwartek wizyta u orto. Ciekawe co tym razem? Mam nadzieję, ze chociaż nowe gumki mi założy. Te już trochę wyblakły :( pewnie od pasty wybielającej :).

sobota, 17 października 2009

I to się dzieje naprawdę?

Przeczytajcie... to

"Mówią, że biust powinien być sztywny naturalnie, albo płaski" - czy oni mają jakiekolwiek pojęcie o kobiecej anatomii? :( poraził i przeraził mnie ten artykuł.
Zasłonięte twarze.
Niedostępna edukacja.
Brak prawa wyborczego.
Podporządkowanie mężczyznom.
Uprzedmiotowienie kobiety.
I to się dzieje w XXI wieku.

no....
bądźmy ludźmi...

poniedziałek, 12 października 2009

Sobota a ja myślę o poniedziałku

Weekend minął dopiero co, a ja znów jestem zmęczona. :(

Gonie. Lece. Wszystko w pospiechu. Nie mam czasu się zatrzymać. Wszystko w biegu. Nie myślę, działam jak maszyna...

A kiedy mam poleżeć pod kocem?

A kiedy mogę pomieszkać?

Ciastka zrobić...?

Ech...

Piątek wieczorem, a ja myślę o poniedziałku.

Sobota a ja myślę o poniedziałku.

Niedziela wieczór, a ja myślę o poniedziałku.

coś nie halo

Chcę iść leniwie przez miasto.

Nie gonić.

Słuchać siebie.

Dramat

środa, 7 października 2009

Takie i owakie:)

Ostatnio śledzę: swoje postępy kulinarne... karpatka, kapuśniak, kotlety... Dlaczego akurat wszystko na ka? :) Może to jakaś dobra passsa w gotowaniu? Zaskoczyła mnie wysokość mojego rachunku telefonicznego :) nie wiem jak ja to zrobiłam. No comments. Plizzzz... Życie w spółdzielczej społeczności zmusza nas do przyswojenia pojęć dziwacznych np. "różnica wody na budynku" wiecie co to jest? Ja wiem. A wiecie, że za to trzeba płacić? Ja już wiem:(... Ech... Ostatnio martwi mnie, że pogoda jest coraz brzydsza i brzydsza. I nic na to nie mogę poradzić. Pozostaje tylko mieć słońce w sercu:).

To tyle w telegraficznym skrócie.

sobota, 3 października 2009

Pracowita sobota

Dziś czeka mnie pracowita sobota. Sprzątanie, zakupy, bo jutro przyjeżdżają Rodziciele z Babcią. Planuje tez przygotować ciasto: mam nadzieje, ze będzie to Karpatka - bez problemu przestoi do jutra w lodówce. Muszę przygotować spis zakupów, więc uciekam :).
Miłego dnia!

środa, 30 września 2009

Spotkanie

Weekend spędziliśmy w Stolicy. Było super. Ludzie super, pogoda super, nocne gadanie też super:)! Jedynie podróż męcząca, ale... Ech...odpoczęłam naprawdę. mentalnie i psychicznie. Fizycznie na pewno nie. :)
Prezenty trafione, gryzaki i przyszłe ząbki poszły w ruch :). Cieszę się. :) :)
Szkoda, że jesteśmy od siebie tak daleko. Wtedy takich chwil byłoby naprawdę więcej. Ale może nie cieszyłyby tak bardzo?
Pogoda jak na zamówienie, ostatni chyba tegoroczny upał. Spacer po Polach Mokotowskich udał się do kwadratu. Zobaczcie sami jak cudnie... Jesiennie...

pees: Dziękujemy Kochani!

[caption id="attachment_257" align="aligncenter" width="225" caption="Jesień w Warszawie"]Jesień w Warszawie[/caption]

środa, 23 września 2009

Koncert życzeń

Bo ja bym chciała...
Bo ja bym chciała trochę wolnego czasu i więcej słońca.
I lato zamiast zimy.
I znowu wyjazd w góry. Bez burz. I bez deszczu.
I bym chciała drugi raz na Morskie Oko wejść.
I ogólnie to marudzę... Ech...
Film zaraz sobie włączę "Marley i ja".
Chciałabym takiego psa.
Tylko kto by z nim wychodził na spacer w zimę o 6 rano? :)

poniedziałek, 21 września 2009

Chaotycznie poniedziałkowo

Coraz więcej spada na moją głowę.... Ech... jakoś nie mogę się pozbierać. Głowa mnie boli. i oczy. (Tak swoja droga muszę iść do okulisty na kontrole odwlekam to ile wlezie). W poniedziałek jestem strasznie zakręcona ponieważ: po dłuższym spaniu w niedziele nie chce mi się wstać, drzemek nie lubię włączać , więc wstaje od razu... masakra. Zanim pójdę do łazienki już włączam radio, żeby mnie choć trochę obudziło:) W związku z poniedziałkiem nie chce mi się czytać poczty w pracy i odpowiadać na tysiące (przesadzam:) maili, nie chce mi się kompletnie nic... W poniedziałek wydaje mi się, ze mam zawsze najwięcej w pracy, bo zastanawiam się co mam na kiedy zrobić i jak to rozplanować, żeby zdążyć i nie zwariować:) Normalny tryb pracy przyjmuje chyba dopiero we wtorek. :)
Po przyjściu do domku sprzątam i wykonuje inne domowe czynności, żeby ogarnąć chaos, który ogarnął moja głowę:) Ech...Poniedziałek jakoś szczególnie mnie wykańcza. taki głupie dzień. Oddziela słodkie weekendowe lenistwo od pracy. Czy dlatego nie lubię poniedziałku?
ps. Piekłam dziś ciastka piwoszki. Normalnie powinno się jakieś piwo tam wlać, najlepiej Tyskie itp. Ja wlałam Reddsa jabłkowego. :). Też może być:)

niedziela, 20 września 2009

U stóp Rysów

Wycieczka na Morskie oko była super. Poza tym, że nad Morskiem okiem w drodze nad  Czarny Staw złapała nas burza :(, byłoby idealnie. Zawróciliśmy ze szlaku... Burza w górach jest straszna... :(. Widoczki fantastyczne, uwiecznione na wielu wielu fotografiach. Że ja do tej pory myślałam, że Śnieżka jest wysoka :) hi hi (bez urazy dla  Śnieżki :). Ech.... Tatry mnie urzekły.... Pisałam już? :). na pewno wrócimy tam nie raz.

[caption id="attachment_185" align="aligncenter" width="300" caption="Zakopane - Morskie Oko"]Zakopane - Morskie Oko[/caption]

Wysokość: 1987 metrów n.p.m.

Kasprowy Wierch stwarza znakomite możliwości do podziwiania Tatr. Czy jest to najpopularniejsza góra Polski? Hmmm... Te cudne widoczki... Ile ludzi odwiedza Kasprowy, jak żeby kupić bilet na kolejkę linową staliśmy od 8:30 do 12:30 w kolejce... Opłacało się w każdym razie, tylko ze trzeba tyle czekać... Nawet to zleciało, z Poronina wyjechaliśmy bladym świtem, a ludzi w kolejce było już około 350 osób... (no comments :) ) O której oni musieli wstać...? Kurcze, tak blisko byliśmy, ale niestety nie było tyle czasu, żeby skoczyć na Słowację. Mimo tłumów okupujących kasprowe zbocza, udało mi się odpoczać i cieszyć chwilą :). Przede mną była cała panorama Tatr...

[caption id="attachment_179" align="aligncenter" width="300" caption="Zakopane - widok z Kasprowego Wierchu"]Zakopane - widok z Kasprowego Wierchu[/caption]

Śpiący Rycerz

Giewont. Symbol miasta. Od strony Zakopanego przypomina leżącego na plecach ze skrzyżowanymi rękoma rycerza - wiąże się z tym legenda, że kiedy Zakopane/Polska będzie w niebezpieczeństwie wielki kamienny rycerz powstanie... Najwyższy jest wierzchołek z krzyżem - chciałabym kiedyś tam wejść :).





[caption id="attachment_176" align="aligncenter" width="300" caption="Zakopane - widok na Giewont"]Zakopane - widok na Giewont[/caption]

Arystokratycznie

Jeden z najbardziej znanych zamków w Polsce zwiedziliśmy w sezonie urlopowym 2009.:)
Cały kompleks zamkowy obejmuje m.in. wspaniałe ogrody, ogromny park, oranżerię, powozownię i pałacyk zwany Zameczkiem Romantycznym. W ogromnym parku rosną stare drzewa, piękne, ogromne krzewy, są też fontanny. Ogród botaniczny, niezbyt ciekawy :), jednak powozownia i znajdujące się tam "obiekty" powalają. :) Powozownia i stajnia zajmują osobną część. Znajdujący się tu zbiór ponad 100 powozów jest jedną z największych tego typu kolekcji w Europie. W większości, jak dowiedzieliśmy się od pana przewodnika powozy należały do rodziny Potockich. Do kolekcji należą: powozy, karety spacerowe, myśliwskie i wyścigowe. Szkoda tylko że powozy, z braku miejsca, stoją praktycznie jeden na drugim w ogromnej ciasnocie.
Gdybyście zawędrowali w okolice Rzeszowa, do Łańcuta macie rzut beretem :).
Serdecznie polecam!
Wnętrze samego zamku, bardzo bogate i przepiękne wymaga oddzielnej notki :).

[caption id="attachment_172" align="aligncenter" width="300" caption="Zamek w Łańcucie"]Zamek w Łańcucie[/caption]

Zatrzymaj się w biegu...

Na szlaku sezonu urlopowego 2009:) znalazł się również Lublin i znajdujący się tam Ogród Botaniczny. Warto było wejść do środka. Można tam zobaczyć tysiące gatunków i odmian roślin z całego świata. Pięknie urzeźbiony teren zachęca do spaceru. Szumiące potoki i zaciszne miejsca zachęcające do chwili odpoczynku z dala od gwaru miasta, to urok i osobliwość tego miejsca.

[caption id="attachment_157" align="aligncenter" width="300" caption="Lublin - Ogród Botaniczny"]Lublin - Ogród Botaniczny[/caption]

sobota, 19 września 2009

Co to znaczy być kobietą?

Na codzień spotkam różne kobiety. Te kobiece i te mniej kobiece. Ile kobiety jest w nas? Męskie ciuchy, męskie prace.Czy same wyznaczamy sobie ścieżkę, na której chcemy być? Sprzatamy też, gotujemy też, ale nie tylko i wyłacznie. Mamy swoją pracę, swoje hobby, swoj czas. Jak to zrobić, zeby w domu nie powstał sajgon, żeby nie utyrac się po łokcie a znaleźć dobra granice pomiędzy tym wszytkim?

c.d.n.

Pozdrawiam Was wczesno sobotnio :)

Kiedy zaczyna się miłość?

Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje

H. Jackson Brown, Jr

czwartek, 17 września 2009

Pracowicie

Byłam dzisiaj w pracy prawie 10 godzin. Szaleństwo.

A teraz jeszcze zrobiłam naleśniki.

Gdzie te czasy, gdzie pracę kończyło sie o 15:00???? Odeszły w zapomnienie. Tak jak PRL.

Padam z nóg. Dobranoc.

środa, 16 września 2009

Sportowo środowo

Byłam dzisiaj na rowerku. Nie za długo, ale mam nadzieje, ze bardziej liczy się moja systematyczność.... :).nawet mi się to podoba. Zwiększyłam sobie dziś stopień trudności o jeden wzwyż. I znów przejechałam 11 kilometrów. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, no ale przynajmniej mam odniesienie, czy robię jakieś postępy. Teraz uzupełniam płyny przed komputerem:).

Już się nie mogę doczekać weekendu.Firanki będę prała. Nie tylko oczywiście, ale między innymi.:)

Jak mnie dobija ta reklama z Justynka S.... Bleee. jedyne, co możesz stracić, to łupież ble ble ble. Masakra. Ciekawe ilu fryzjerów pracowało nad jej włosami przed ta reklamą. Pewnie szeset.:)

Pozdrawiam Was ciepło. Miłej reszty środy.

niedziela, 13 września 2009

Zna ktoś lekarstwo na katar?

Siedzę i pije herbatkę z cytrynom:).

Wzięło mnie we czwartek. Kichałam wściekle. W piątek jeszcze gorzej. Katar 4 dzień. Jeszcze 3 dni i mam nadzieję, że minie. :) Kto to wymyślił, że katar trwa tydzień? U mnie zawsze dłużej. No coments

Kuruje się. Mam nadzieje, że jutro mnie już puści. MŻ śpi jeszcze. Całą noc chyba walczył z Linuxem :) .

Dziś planujemy spacer. Mam nadzieje, ze nie popsuje go pogoda, bo deszcz wisi na włosku :( .

Miłej niedzieli na przedsionku jesieni!

sobota, 12 września 2009

Wakacyjne wspomnienia

Wakacyjne wojaże w tym roku objęły trasę: Lublin - Łańcut - Zakopane. Wrażeń mnóstwo. Lublin, to piękny Zamek Lubelski, Ogród Botaniczny i Muzeum Wsi Lubelskiej i Skansen. Jeden dzień chodzenia tam to mało:)  Zamek, bardzo charakterystyczny, piękny. Do środka niestety nie udało nam się wejść ze względu na już późna popołudniową godzinę. No cóż? Następnym razem?:). Stare miasto również urzeka. Piękna i wielka Brama Krakowska. Plac po Farze. Piękny widok na panoramę miasta. Pyszny obiadek na Krakowskim Przedmieściu:).

Ogród Botaniczny zachęca do chwili odpoczynku, tam ucicha gwar miasta. Nie ma aut, nie ma dróg, nie ma hałasu. Zrobiliśmy tam sobie długi spacer. Muzeum wsi lubelskiej i Skansen (od tego w sumie powinnam zacząć jeśli bym pomyślała przez chwilę o chronologii:) przeniosły nas w XIX wiek:) małe chatki kryte strzechą, jakby ktoś z nich wyszedł tylko na chwilę:).

Zamek w Łańcucie - piękna, arystokratyczna rezydencja. Mieliśmy cudną pogodę, więc udało nam się również zwiedzić piękny park i powozownię. Park bardzo malowniczy. Dużo kwiatów dużo zieleni. Super. Zwiedzanie wypełniło nam cały dzień. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, z myślą: rano jedziemy do Zakopca! Hej!

Tak tak . W końcu dobrnęłam. Po Łańcucie przyszła kolej na Zakopane:). Powiem jedno: Tatry mnie urzekły...

Dni wypełnione na maksa. Kasprowy Wierch. Jedziemy kolejką. Widoki niezapomniane. Tatrzański Park Narodowy. Super. Tam czuć góry... Przestrzeń. Nie ma nic. Wszystko odsuwam od siebie. Pracę, codzienność. Nie ma nic. Jestem tylko w tym miejscu i w tym czasie.  Morskie Oko. Piękny widok. Niezapomniany. Nie doszliśmy na Czarny Staw, bo rozpętała się burza. Zmokliśmy, co już nie było miłe. Suszyliśmy się w drodze powrotnej.

Przez chwilę byliśmy też na Krupówkach. Jak dla mnie za dużo ludzi. Była również Gubałówka i Wielka Krokiew.

Odpoczęłam. To były niezapomniane wakacje. Chcę takich jeszcze:)

czwartek, 10 września 2009

Mam już nową stronę: 09.09.2009

Mam już nową stronę:). To tu. Dezajn i kilka rzeczy jeszcze do zmiany. Ale jest super.

Podziękowania dla MŻ.:D

piątek, 21 sierpnia 2009

Urlop i po urlopie

Urlop był wspaniały.
Dużo odpoczynku, zero komputera. :)
Super.
Pogoda dopisała.
Zjeździliśmy i zwiedziliśmy dużo miejsc. Ach... teraz myslę o kolejnej dłuższej przerwie od pracy:) O wakacjach jeszcze napiszę.
Na razie tylko tyle, że kolejni z naszej rodziny są już zaślubieni:) Weselicho pierwsza klasa:) Zabawa była przednia:)
Pozdrawiam Was wakacyjnie!

niedziela, 12 lipca 2009

Praca praca praca

Lipiec upływa mi pod znakiem ciągłej pracy. Rano pracuje, w dzień pracuje, wieczorem pracuje masakra! Z utęsknieniem czekam na urlop, i jak zasypiam, to zastanawiam się gdzie pojedziemy.... Przeważnie tylko zdążę o tym pomyśleć, (zadać sobie pytanie gdzie) i już śpię:), bo ciągle nie mam żadnej koncepcji:)

niedziela, 21 czerwca 2009

Aparatek

Mam już aparat na zębach. Na początku było ciężko. Wszystko mnie kuło, raniło dziąsła i buzię. Teraz jest znośnie. Jakoś dam rade. 10 lipca kontrola u ortodonty. I zmiana koloru gumek. :):):):):). To est chyba w tym noszeniu na razie najlepsze:)

Trochę wolnego...

Długi weekend był super. Odpoczęliśmy. Bez pracy. Bez komputerów. Bez miejskiego hałasu. Odcięci od wszystkiego co męczy. Sami ze sobą. Nowe miasta. Lasy. Góry. Dużo tego. Ale dobrze.

Sami zobaczcie...

[caption id="attachment_197" align="aligncenter" width="225" caption="Czechy - Kutná Hora - Kościół Św. Barbary"]Czechy - Kutná Hora - Kościół Św. Barbary[/caption]



[caption id="attachment_199" align="aligncenter" width="300" caption="Wiedeń - Muzeum Historii Sztuki"]Wiedeń - Muzeum Historii Sztuki[/caption]



[caption id="attachment_200" align="aligncenter" width="300" caption="Wiedeń - Pałac Schönbrunn"]Wiedeń - Pałac Schönbrunn[/caption]



[caption id="attachment_201" align="aligncenter" width="225" caption="Czechy - Morawski Kras "]Czechy - Morawski Kras [/caption]

sobota, 16 maja 2009

Deszczowo

Wstałam dziś. pada. Głowa mnie boli. Dlaczego muszę być meteoropatą? Nijak tu wyjść. Hmm... Sobota zaczęła się brzydko.

Jak wróce z zakupow robie szarlotke i sprzatam:)

sobota, 2 maja 2009

Majówka 2009

majówka 2009: dużo dobrych rzeczy w zaledwie 3 dni:):

1. Zjazd rycerski w zamku K. Suuuuper:)! wyapd super, pomysł mojego MŻ:) na grila sie nie zalapaliśmy, ale nie żalujemy:). szkoda że nie udało siię zwiedzić zamku, ale i tak było super:)

ps. 1. Robię coraz lepsze zdjęcia. Sami zobaczcie...

2. Posadziłam pelargonie, jutro będa miały pierwszy dzień na dworze. Fajniutkie są.

3. Kupilam sliczne adidaski, bo stare sie rozpadły. Ech....

Wszystko na plus. Słodkie lenistwo .

My mamy majówkę, oni tam maja meksyk, świńską grypę.

Jutro dzień trzeci.

[caption id="attachment_194" align="aligncenter" width="300" caption="Zamek Kliczków"]Zamek Kliczków[/caption]



[caption id="attachment_282" align="aligncenter" width="300" caption="Zjazd rycerski - bitwa o zamek"]Zjazd rycerski - bitwa o zamek[/caption]

sobota, 25 kwietnia 2009

Wakacyjne mysli

Zaczęłam planowac wakacje:) hm... nie mam pomysłu gdzie by tu jechac...:( na razie patrzyłam na Zakopane:) hmm ale nie jestem pewna. MŻ mi nie pomaga. U niego chyba jak zawsze na spontana:) Ech....

ps. Miłego wekendu Wam życzę:)

czwartek, 23 kwietnia 2009

Aparat na zęby

Nie wiem, co będzie z tym aparatem. Żeby go założyć muszę wyrwać 2 zęby:( buuu

Niech to diabli.

Koniec tygodnia

Koniec tygodnia zbliża się wielkimi krokami:) Suuuperrr!:) mam nadzieję ze na weekend uda mi się odpocząć i wyciągnąć w końcu rower:) .

MŻ padł na kanapie:) jak słodko śpi:):). Zawsze we czwartek ma przełom i odsypia za cały tydzień:).

Dzis miałam znów wnerwa w pracy:( uff musze nauczyc sie pozbywac sie tych złych emocji żeby nie wnosic ich do domu... Bo po co? Praca to praca, powinna zostac w pracy. Kurka wodna ale nie jest to takie latwe:(

Wrrrr

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Świąteczne Święta

Święta już minęły. Żałuje, że tak szybko....:( Przydałoby się jeszcze jeden dzień wolnego:) no cóż.... Było fajne słodkie lenistwo, pogaduszki z Rodzicami. Słodko:) Nabrałam sił. Odetchnęłam. Zapomniałam o wszystkim. Odpoczęłam. Super:) Musze się teraz nastawić psychicznie, że jutro do pracy... Buuu:(

W piątek do pani O. Ciekawe jak tam moje ząbki wypadną:)

Życzę Wam miłego poniedziałkowego wieczoru!

niedziela, 29 marca 2009

Niesłoneczna niedziela

Kolejna smutna niesłoneczna  niedziela. Wstałam. Włączyłam komputer, umyłam zęby. Znowu nie ma słońca. Patrzę na zegarek 11:10. jak to możliwe??? Acha przestawili czas. Ok. zakręcona jestem. Wczoraj kupiliśmy blender. Super. Mus bananowy jest super.:) Dziś to powtórzymy:).

sobota, 28 marca 2009

Ziemia

Dziś ogólnoświatowa akcja "godzina dla Ziemi". O 20:30 wszyscy wyłączają prąd:) na godzinę:) Ciekawe ilu się uda? Czy potrafimy żyć bez włączonego komputera? telewizora?  Czegokolwiek? Hmm.... Ciężko byłoby np. wyłączyć lodówkę.... Nie wiem co zrobimy z tym fantem:). Spróbuj przez godzinę być jaskiniowcem: bez Internetu, bez radia, bez światła... Powodzenia! Sobie i Wam!

sobota, 21 marca 2009

Ach wstań Kochanie...

Uwielbiam obserwować MŻ z samego rana. Śpi. Leży zawinięty w kokonik z kołdry. Mój Słodki.
Koszmar, to pierwsze próby budzenia....:) Bezskuteczne. Żeby ściągnąć go z łóżka, muszę użyć mocnego argumentu. Inaczej się nie ruszy. Wstaje bardzo powoli. najpierw siada i zastyga w bezruchu ze zwieszona głową. Hmm... Zapach kawki z ekspresu, nie budzi go, (tak jak w reklamie he he he:) a szkoda... Oczy zamknięte, jedno może być czasem otwarte...:) Zależy...
Albo się przewraca i całą ceremonię rozpoczynamy od nowa, albo wciąż z opuszczonymi powiekami wreszcie się zwlecze. Drugie oko otwiera przed drzwiami do lazienki:) Chyba żeby uniknąć zderzenia pierwszego stopnia z drzwiami:).
Poranna toaleta i reszta przygotowań do pracy odbywa się raczej w miarę normalnie:)

niedziela, 15 marca 2009

Bliżej do wiosny bliżej do lata

Weekend upływa zadziwiająco szybko.... sobota juz poleciała, a dzis juz niedziela. Chcialabym ja na chwile zatrzymac. Miec jeszcze z 3 godzinki dodane do popołudnia:). Pogoda nie zachęca do spacerów. A szkoda. Mżawka jakas leci.

W pracy jakis luz. Nawet sie nie martwie ze jutro tam ide. No może trochę.... wychodzi ze mnie leń:). Ech...

Słonecznego tygodnia Wam życzę!

poniedziałek, 9 marca 2009

Wiosna

Wiosna przyleciała wraz z ciepłym wiatrem:)! Nareszcie. Słonce dziś pięknie świeci. Ptaki zaczynają już śpiewać. Słońce jakoś inaczej świeci, niż w trakcie tych zimowych przebłysków, grzeje wreszcie, tak jak powinno. Wiatr nie kłuje w twarz, tylko łagodnie głaszcze. Co roku gdy nadchodzi wiosna czuję, że warto było przemarznąć:) te kilka zimowych miesięcy, żeby poczuć jak budzi się wiosna. Mam nadzieję, że wraz z wiosną natchną mnie również kreatywne pomysły.Na zmiany. Na więcej radości. Na nowości. Na wiosnę. O tak...

[caption id="attachment_227" align="aligncenter" width="300" caption="Wiewióra"]Wiewióra[/caption]

Zawirusowało mnie

Od środy siedzę w domu. Grypa. Masakra! Gorączka maxymalna, kaszel, katar i takie tam. Wszytsko mniej więcej wygląda tak: leże, jem śniadanie, leżę, oglądam, leżę... Kaszlę...Kolejnośc czasem ulega zmianie:) Chcę juz końca tego choróbska.... Uff....

Dziś znów gotuję. Z braku innego zajęcia. Zupa ogórkowa:). Czy ja mogłabym byc na dłuższą metę kurą domową? Chyba nie. Bo ile można oglądac filmy? Ile można siedzieć na necie?:) Dziś miejmy nadzieję to słodkie nieróbstwo skończy się. Chę się lepiej poczuć. Chce wyjśc na dwór. Wiosna przeciez idzie:).

niedziela, 8 marca 2009

Być Kobietą być Kobietą...

Z Okazji Dnia Kobiet życzę Wam Kobiety pieknego słonecznego Dnia Kobiet. Dużo czerwonych tulipanów lub róż. Lub innych badylopodobnych roślinek:) Dużo ciepła od Waszych cudownych mężczyzn. Szalonego leniuchowania w tą kobiecą niedzielę.

wtorek, 3 marca 2009

Gotowanie na ekranie

Lubię czasem pobawić się w kurę domową i sobie pogotować:). Mogę to robić bez poważniejszych konsekwencji, nawet w przypadku porażek:), bo swoimi próbami mogę rozczarować jedynie MŻ:) i siebie. Chyba to drugie gorsze niż pierwsze.... On to bowiem cierpliwie znosi, nie narzeka, zjada z apetytem:). Dziś wyszła cudna pomidorówka:) Ech...

niedziela, 15 lutego 2009

Trochę poWalentynkowo

Dzień po Walentynkach, pełna refleksji wszystkim Wam życzę wulkanów miłości i zrozumienia. Mam nadzieję, ze spędziliście ten dzień jak Wam się podoba, nic nie musieliście robić na siłę, bo tak wypada... Życzę Wam byście zawsze byli obdarzani czułością, miłością, zrozumieniem i ciepłem Tej drugiej osoby. I nie tylko w tym dniu. Ale w tym dniu szczególnie:). A samotnym życzę, by znaleźli to czego szukają. Aby życie ich jeszcze zaskoczyło czymś niespodziewanym:).

sobota, 14 lutego 2009

Zima zima zima

Dziś mróz zatrzymał biały puch, który kilka dni temu przykrył wszystko. Przez chwilę podziwiałam wszystko wokół. Ach...Zasypane gałęzie drzew i wszędzie biel, biel, biel? Mam nadzieję, że uda mi się dziś choć na chwilę wyjść. Przemrozić nos:) Hmm... Choć za oknem zimno i pewnie wieje. Lodowate powiewy przenoszą białe płatki. Z pochmurnego nieba spada coś śniegowego... Dzieciaki pewnie się cieszą. Minęło dopiero pół lutego, a ja już tęsknię za wiosną. Jakiś człowiek z uporem maniaka zasypuje białe chodniki piachem. No cóż...? Syzyfowa praca.

A ja siedzę w moim ciepłym domku... a na dworze...




[caption id="attachment_207" align="aligncenter" width="225" caption="Zima zima zima"]Zima zima zima[/caption]

Ile warta jest kobieta?

W Iranie? połowę tego co mężczyzna.

A tak wogóle? Chyba najwazniejsze jest to, ile warta jest sama da siebie. Co czuje jak na siebie patrzy, co czuje jak patrzy na efekty swojej pracy. Dumę? Obojetność? Wstręt? Jak daleko jest jej do samoakceptacji. Do bycia z siebie dumną. To czasem naprawde bardzo trudnie. Tylko dlaczego? Jak dotrzec swoje małe sukcesy? Co czuję jak na siebie patrzę? Hmm...Jakoś tak... Wierzę, że dobre mysli przyją wraz z wiosną:)

ps. MŻ śpi jeszcze, a ja znowu od rana siedze przed kompem:) Szukam natchnienia:) kurka wodna.

czwartek, 12 lutego 2009

A jednak są powodu do uśmiechu

Właśnie żarło mi posta:( Wrrr....
Nastepny może dopiero jutro.
Ps. Dobrze, że jutro już weekend:)

niedziela, 8 lutego 2009

Zakupowa niedziela

Dziś niedziela. Choć mglista, to w miare ciepła. (Wiosna idzie??:). Po odzyskaniu sił duchowych (wiary w lepsze jutro itp:) odwiedziałam dziś targowisko próżności:) i zakupiłam niezbędne na Dzień Świętego Walentego suprajzanki:). Sama jestem zadowolona, że tak szybko mi poszło. Słodka karteczka dopełnia całości... ale szaaaaa...Walentynki dopiero w sobote:)

czwartek, 5 lutego 2009

Spanko

Przysięgam Wam, że mam największą ochotę położyć się spać. I przespać trzy dni. Ten tydzień był po prostu tak maskarycznie męczący, że dawno takiego nie pamietam:(. Człowiek tylko tyrał i tyrał. Z tego tygodnia nic więcej nie pamiętam....Ups...
A teraz normalnie siedzę przed kompem. Coś tam sobie robie, czytam pisze i nagle sruuu.
Zaczyna się. Depresja maxymalna. Jezus no.
Mój MŻ z dwie godziny temu zemdlał po całym tygodniu... Zemdlał tak skutecznie ze padł i spi do tej pory na kanapie w salonie...

środa, 4 lutego 2009

Chce już wiosny!

Chcę już wiosny i chcę zmian, bo to najprostsze... Wierzyć, że wiosna przyniesie coś czego brakuje, co umknęło, co się zatraciło, przykurzyło, może, czego już nie ma...:( To czego spod szarości codziennej już prawie nie widać... marzeń, planów, wiary w ich spelnienie... Monotnia dni codziennych, smutek, proza  dnia... To wypełnia dni... Dlaczego? Czy tak naprawdę wiosna coś zmieni...?? Nie wiem. Prawdopodobnie. Najłatwiej mi  pokładać ufność w kolei rzeczy, której cykliczności nie zmieni choroba, brak pieniędzy, koszmarny szef,  nieznośny sąsiad, fałszywy przyjaciel...Przyjdzie bez względu na wszystko:). Czy wleje radość w serca?

sobota, 31 stycznia 2009

Smutki Smuteczki

Wczoraj miałam tak potworny dzień, że... Dlaczego jak jestem taka słaba??? Dlaczego niby mam w sobie siłę, a jak przychodzi co do czego, to pozwlam tak soba pomiatać.... Dlaczego? Dlaczego jestem taka slabą istotą? Dlaczego nie potrafię się przeciwstawic i walczyć... Kim ja jestem? Dołek. Smutek. Smutek. Smutek.

Mam nadzieję, że po weekendzie odzyskam siły. Ale czy odzyskam wiarę w siebie?

czwartek, 29 stycznia 2009

Niech już będzie weekend...

Z niecierpliwością czekam już na weekend... niech już będzie piątek 16:00 kiedy człowiek wychodzi z pracy, zamyka wszystkie sprawy i pozostawia tam... Rozpoczyna sie wtedy początek 2 i pół dniowego słodkiego lenistwa:). W piatek jestem przeważnie juz tak zmęczona po całym tygodniu pracy, ze "wciagam" tylko jakis filmik i padam... mam nadzieje, ze ten wekend będzie milutki i że pogoda troche się poprawi. Życze Wam wszystkim miłego dnia i oczekiwania:) Byle do piatku:)!

wtorek, 27 stycznia 2009

Być Rodzicem

Miłość macierzyńska. Ostatnio myślę o niej. Jaka jest? Kiedy się pojawia? Czy można o niej mówić już w momencie zobaczenia dwóch kresek na teście ciążowym? Hmm... A może pojawia się z czasem? Tylko, z czasem, to znaczy kiedy?? Może, gdy zaczynamy czuć pierwsze ruchy dziecka? W ostatnich dniach te myśli w ogóle nie dają mi spokoju?Zastanawia mnie także, czy będę potrafiła w całości poświęcić się Dziecku? Jak to jest? Ja i moje potrzeby będą wtedy na drugim miejscu? Trzeba będzie odstawić w kąt swój mały ludzki egoizm? Czy w takim razie macierzyństwo to odwieczny kompromis? Jak będzie to wyglądało w rzeczywistości?

Przyjaźń

Jak dobrze że Oni są. Przyjaciele. Bezcenni.

Okno

Patrzę. Szara ulica, na niej szarzy ludzie ida z szarym psem. Szary deszcz, szary samochód, szara codzienność. Codziennie to samo. Znikaja. Odchodzą do swoich szarych domów. A ja jestem w swoim oknie. Patrzę na nich. Dzis jutro pojutrze. Znów to samo. Ja mam swoje okno. A oni co mają?

Nicnierobienie

Jakże potrzebne czasami, pozwalające tak do szpiku kości "lenić się", nie zajmować się niczym, niczym szczególnym lub prawie niczym. Zjawisko to w przypadku występowania w dłuższym okresie czasu pozwala zatęsknić za jakims zajęciem, pracą, czymkolwiek, co robimy... Kilka ostatnich weekendów spędziłam właśnie  w ten sposób. Myślę, że ma to związek również z okropna pogodą, zimnem, ciemnymi i długimi wieczorami, czyli tym wszystkim, co odbiera mi energię... Wtedy tylko dobry film lub książka:) i juz mnie nie ma cały dzień. Gdzie ta wiosna????

środa, 21 stycznia 2009

Joga

[caption id="attachment_190" align="aligncenter" width="300" caption="Joga na trawie"]Joga na trawie[/caption]

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Matki Polki

Ogólnie nic do Matek Polek nie mam, ale tym razem napiszę o "matkach polkach". Wczoraj mnie tak jedna wkurzyła, że aż...(Wrrr...)  Myśli taka, że jak ona ma wózek i dzieciaka, to już święta jest. A niech mnie...! Weszłam sobie spokojnie do sklepu i w kierunku potrzebnej rzeczy zmierzam, aż to nagle czuje na sobie takie: bach! Bach! "matka Polka z wielkim wózkiem i drzącym się dzieciakiem biegającym dookoła przepycha się, ile wlezie, ile się da do przodu prze... nie zważając oczywiście na innych, którzy również do tego sklepu przyszli. Nie ważne, czy kogoś potrąci, popchnie nieważne...! Totalny ten brak kultury osobniczki przełknęłam, o jej pojęciu na temat "wychowania dziecka" pomyślałam w duchu swoje:) (bo jej dziecię biegało dookoła niczym tajfun) niezbędny produkt wzięłam i spokojnym krokiem do kasy zmierzam... Ludzi było malutko, więc nadzieje miałam, ze szybko uda mi się ów przybytek opuścić. Stoję sobie stoję, aż tu nagle bach! Bach! Powtórka z rozrywki. Nie, myślę, nie, to niemożliwe, iż ów paniusia z wózkiem "matka-misiewszystkonależyodsuńciesię" tak sprytnie manewrowała swoim pustym zresztą wózkiem, aż moim biednym kostkom u nóg się nieźle oberwało... Zagotowało się we mnie wszystko... Uff... Przełknęłam to i wyszłam. (Wrzodów się nabawię za 10 lat?) Chciałam być lepsza od niej... Ale czy byłam? Pozostawię to Wam do własnej refleksji...

niedziela, 18 stycznia 2009

Krytykanctwo stosowane

Ostatnio zaobserwowałam nagminne szerzenie się zjawiska nazwanego (też przeze mnie ) krytykanctwem, czyli wytykaniem innym nieistniejących błędów. Wszyscy znamy typ dyżurnego krytykanta w postaci wścibskiej sąsiadki... Tu rzuci słówkiem, tam rzuci słówkiem, nie zawsze miłym...Ech... Znamy również wiecznie niezadowolone jednostki, cierpiące na maniakalną potrzebę mówienia ludziom przykrych rzeczy. Umniejszają wtedy krytykowanych do wymiarów świerszcza, sami w swoich oczach rosną do potęgi... Szkoda, że tylko w swoich. Im się chyba wybitnie nudzi, sami, nie potrafią zrobić, stworzyć, powiedzieć pewnych krytykowanych rzeczy nawet tak w połowie dobrze, aczkolwiek kąśliwe uwagi zawsze im ślina na język przyniesie.
Świat jest pełen ludzi gotowych skrytykować wszystko i wszystkich. Co zadziwiające, (i wywołujące najwięcej złości we mnie) krytykant zawsze ma czas na skomentowanie rzeczywistości. Dzień zaczyna od uwag i na nich dzień kończy. Dramat! Jakby zjadliwość języka była mu potrzebna do życia. Jakby potrzeba pastwienia się nad innymi pomagała mu oddychać! W sytuacji braku elementu do skrytykowania zawsze sobie ów człowiek rzecz do skrytykowania znajdzie. Przeszpera, przeszuka z głębin wyciągnie drobiazg, aby tylko swoje krytykanctwo zastosować...
Ludzie, skąd bierze się taka skłonność? A może krytykant to po prostu wredny człowiek? Bez pomysłu na swoje życie, żyjący życiem innych i w każdej sytuacji czujący konieczność powiedzenia czegoś... Mimo że, do powiedzenia przeważnie, w danej kategorii, tak naprawdę nic nie ma. Mówi coś, żeby powiedzieć cokolwiek. Im zjadliwsze, tym więcej osób obejrzy się i spojrzy kto to??? A czy jemu nie o to właśnie chodzi? Szuka afery w której zabłyśnie. On sam. Jednocześnie jest tak nieszczęśliwy, że całą swoją frustracje przelewa na innych. Szuka dowartościowania. Tylko dlaczego w taki sposób???

Życzę wszystkim Życzliwym Ludziom udanego dzionka :).

sobota, 17 stycznia 2009

Czas to taki dziwny stwór

Tak naprawdę nie zdajemy sobie z niego sprawy dopóki nie staniemy i ze zdziwieniem nie spojrzymy wstecz... Często za późno bo nie cofniemy czasu. Z nim nie da się negocjować. Można jedynie zamydlić umysł , wytłumaczyć sobie, że tak było, bo tak być powinno, bo akurat tak się ułożyło ..., ale czy naprawdę? Hmm... W zasadzie nie powinniśmy sobie robić wyrzutów za żadną podjętą decyzję, bo w danej chwili gdy ją podejmowaliśmy wydawała się najlepszą z możliwych. Czas czasami pokazał, że nie zawsze była ona najkorzystniejszą decyzją dla nas. Niestety. To jest mój punkt widzenia. Kto wie, co by było gdybym w wielu spotykających mnie sytuacjach podjęła inną decyzję? Tego nikt w stanie nie jest z pewnością powiedzieć... Więc tak czy inaczej lepiej przyjąć, że była to w danej chwili jedyna słuszna decyzja:) Myślę tak, i mam dzięki temu trochę lepsze samopoczucie:). Nie cofam się, nie rozpamiętuję. Do przodu patrzę...

Co i ile można poświęcić dla pieniędzy?

Każdy chce być kiedyś doceniony. Taka człowiecza natura. Ostatnio mam wrażenie, że jak taki mały żuczek na samym dole piramidy napracuję się jak głupia... a nagrody zbierają Ci na samym szczycie. Szarpię się z tym. Walczę. Wyrzucam swoje żale. Sobie. Jednocześnie kulę się w sobie. Wolę nic nie mówić. Nie mogę liczyć na zrozumienie. Oni są wyrachowani. Samolubni. Bez skrupułów. Codzienność to ciągła walka żeby zaistnieć. Pokazać, że potrafię. A nikt sobie z tego i tak nic nie robi. Zawsze jest za mało. Zawsze jest źle. Zawsze mogłoby być ciut lepiej. Więcej, dłużej. Czasem mam już dość.
Szukam pomysłu aby w tym nie tkwić.

niedziela, 11 stycznia 2009

Kobieta czytająca

Każdy w końcu, ostatecznie, pewnego dnia, o pewnej określonej godzinie dochodzi do tego, co go w życiu kręci... Hmm... Jedni uwielbiają pisać, inni jeść, inni gry komputerowe (dla mnie niezrozumiałe...), dla jeszcze innych miłością jest gra na flecie, basie, śpiew ect ect...(??) I tak, jakis czas temu, (nie ostatnio) doszłam, znalazłam, wypatrzyłam poczułam.... Tak, udało się osiągnąć próg, o którym wielu ludzi może tylko na marzyć (biedacy). Wreszcie znalazłam to, co mnie uszczęśliwia (miedzy innymi nie myślcie sobie:), wywołuje uśmiech na mej mordce, pozwala bujać w obłokach, sprawia, że krew szybciej krąży, powoduje wyrzut endorfin i serotoniny. Książki. Ksiażeczki. Kiążunie. Czytadła, Karteluchy. Szeroko rozumiana Twórczość Literacka. Trzeba mieć w życiu pasję... bo bez tego.... nie ma co:)

sobota, 3 stycznia 2009

Dlaczego nowy jest nowy?

Nowy rok. Dlaczego jest nowy?

Bo czas jest niepowtarzalny.

Czy jest to dla nas zapowiedź nowych wyzwań, możliwości? Nowych celów? Jak każdy człowiek lubię zaczynać z czystą niezapisaną kartką. Chociaż...
Dobrze mieć świadomość, że mam dodatkowych 365 dni, by zrobić coś nowego. Mogę zmienić siebie, poznać wiele ludzi, miejsc. Próbować i przeżywać.
Nowy rok to nowe nadzieje, nowe pomysły. To wszystko jest do spełnienia. Wierzę w to.
Na wyciągnięcie ręki.
A moje plany na Nowy Rok?

Łatwo ludziom wcisnąć wszystko

No i ruszyły poświąteczne wyprzedaże, promocje, obniżki czy jakkolwiek by to nie zostalo nazwane - czyli wielkie opróżnianie sklepowych magazynów. Jeszcze nie ochłonęliśmy po gorączce świątecznych zakupów, a już jesteśmy zachęcani do kolejnych? To nic że większość z Nas cierpi na brak gotówki - efekt świątecznego szału zakupów prezentów. Zawsze jakis lewy grosz się znajdzie, bo przecież taka wyprzedaż nie zdarza się codzień?.:) Hmm?

Z radia i telewizji no i oczywiście z witryn sklepowych krzyczą - Wstąp do Nas! Nie przegap takiej okazji! Tylko teraz wszystko tańsze o 80%! No po prostu stał się jakiś cud. Wszyscy wszytstko chcą nam oddać za bezcen! Szok! I tak zamiast zacząć oszczędzać w związku z kryzysem ekonomicznym:) co robimy? Pędzimy na zakupy, wiadomo bowiem, że kto pierwszy ten lepszy. Ha! Może jeszcze nie ogarnia nas takie szaleństwo jak w krajach Europy Zachodniej gdzie pierwsi maniacy wyprzedaży ustawiają się przed sklepem już w środku nocy, aby zdobyć jak najlepsze miejsce startowe (aczkolwiek już sie powoli do tego zbliżamy), a następnie niczym w skeczu kabaretu Ani Mru Mru,  pędzą tratują się wyrywają sobie towar z ręki nie oglądając co kupują. Żałosne czy przerażające? Brrr?

Z drugiej strony, może jednak warto wybrać się na zakupy, zwłaszcza jeśli chcemy kupić coś zimowego, na rzeczywistej obniżce, a  nie w amoku wrzuać do kosza wszystko co popadnie?Warto pobuszować po półkach w poszukiwaniu Wielkich Okazji, ale pamiętajmy, że jesteśmy Homo sapiens:). Kopniaki i przepychanki, których byłam świadkiem wczoraj w centrum handlowym jakże temu zaprzeczają.

Nie bądźmy jednak naiwni że robimy zakupy życia wykorzystując okazję. Tak naprawdę zyskują jedynie sprzedawcy, którzy pozbywają się wszystkiego czego nie byli w stanie sprzedać przed świętami. I nie wydawajmy wszystkich pieniędzy?
miłych zakupów:)

piątek, 2 stycznia 2009

Nadszedł 2009

Jak się czujecie w Nowym Roku? To już 2009-ty, ależ to życie ucieka:). Podczas podroży powrotnej z Sylwestra w myślach analizowałam cały miniony rok, dziękując za to co dostałam, co przeżyłam, za ludzi, którzy są mi bliscy i którzy sprawiają, że życie jest piękne..:)

Ogólnie nie lubię pierwszego stycznia. Ten dzień jest taki senny (z wiadomych powodów:) i ogólnie nudny:(, zanim człowiek zje śniadanie już jest popołudnie, a zanim się obejrzy już jest znów ciemno:). Do siebie doszlam dopiero dziś, zdrowo odespawszy szaleństwa sylwestrowe mogę dopiero przytomnie spojrzeć na rzeczywistość.
Mimowolnie zatrzymuję się, by spojrzeć wstecz na minione 12 miesięcy.  Jakie były? Co mi dały? Podsumowując rok muszę przyznać, że jestem szczęśliwa. Tak wiele dobrego mnie spotkało i teraz wiem, że warto było czekać. Ten rok był dla mnie dobrym rokiem. Dobre chwile zapisane we wspomnienich będą dodawać mi sił w chwilach duchowego kryzysu:).

Zastanawiam się, jaki będzie ten rok. Chciałabym, aby był spokojny (co nie znaczy nudny:), aby ominęły nas wszystkich burze i kryzys, którym tak nas straszą w mediach:). Mam nadzieję, że przyniesie nam same pozytywne rzeczy :))). W tym roku mam swoje małe postanowienia. Chciałabym bardzo je zrealizować.

W związku z tym, że z wielkim hukiem znaleźliśmy się w 2009 roku życzę Wam zdrowia, pogody ducha, radości i przede wszystkim dużo prawdziwej i szczerej miłości. Jestem przekonana, że w życiu nie ma nic ważniejszego od miłości i bez niej nie ma ono sensu. Oprócz tego dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro.
Szczęśliwego Nowego Roku!