sobota, 21 marca 2009

Ach wstań Kochanie...

Uwielbiam obserwować MŻ z samego rana. Śpi. Leży zawinięty w kokonik z kołdry. Mój Słodki.
Koszmar, to pierwsze próby budzenia....:) Bezskuteczne. Żeby ściągnąć go z łóżka, muszę użyć mocnego argumentu. Inaczej się nie ruszy. Wstaje bardzo powoli. najpierw siada i zastyga w bezruchu ze zwieszona głową. Hmm... Zapach kawki z ekspresu, nie budzi go, (tak jak w reklamie he he he:) a szkoda... Oczy zamknięte, jedno może być czasem otwarte...:) Zależy...
Albo się przewraca i całą ceremonię rozpoczynamy od nowa, albo wciąż z opuszczonymi powiekami wreszcie się zwlecze. Drugie oko otwiera przed drzwiami do lazienki:) Chyba żeby uniknąć zderzenia pierwszego stopnia z drzwiami:).
Poranna toaleta i reszta przygotowań do pracy odbywa się raczej w miarę normalnie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!