sobota, 31 grudnia 2011

Podsumowując....

Ostatnie dwa miesiące przebiegały pod znakiem pracy, pracy, pracy. Niewiarygodne, ile można z siebie wykrzesać siły, aby "jednak to zrobić". Niewiarygodne. Ja czuje się trochę "niesprawiedliwie". Wiem, ze w ciągu tego czasu przeszłam "8000 kryzysów", nienawiści do pracy, pracy ponad siły. pracy, nieludzkiej, ktorej nikt nie doceni. Walki z sobą, odrzucenia tego, ze może "by w koncu coś zawalić, to by się jeden z drugim opamiętali ze na taki ogrom pracy za mało jest ludzi. za mało. za dużo stresu, obowiązakow, odpowiedzialności, za mało rąk...

To był dla nie koszmarny czas. Zagubiłam się. zagubiłam, to, co dla mnie najważniejsze. Zmęczyłam sie niesamowicie, wykończyłam wręcz, nie potrafiłam złapać dystansu do wszystkiego. Mówiłam sobie "byle do końca grudnia", juz nie będę mięczak, wytrzymam.... a jest już styczeń i ta sytuacja wcale się nie zmienia. Ktos się może przyzwycaił? Ze można z nas "wycisnąć" więcej???? ze skoro arz się udało, to uda się i kolejne??? Jest styczeń. A pracy tyle samo. Nic się nie zmieniło. Może tylko ja staram się zmienić?

Musze postawić granice, gdzie jest praca, gdzie jestem ja. To, ze grudzień tak wygladal, to ze pracowalismy w świątki piątki i niedziele, nie może oznaczać, ze zawsze juz tak będzie. Bo daliscie rade. Bo dałaś rade.

Muszę pozwolić sobie "raz nie dać rady". Bo ja jestem najważniejsza, moje zdrowie, mój dom, moja rodzina.

Szukam pomysłu jak to zrobić.

czwartek, 22 grudnia 2011

Świątecznie

Kochani! Zdrowych przede wszystkim, pogodnych, wypełnionych miłością i ciepłem rodzinnym Świąt....

Bez "sztywniactwa", robienia czegoś na pokaz, niedomówień, ciekawskich pytań, wzajemnych żalów, złośliwości, obcości...

Świąt takich, o jakich marzycie.

ps. jak sie ogarnę, to będę.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Kochany Mikołaju

Kochany Mikołaju

w tym mikołajowym jutrzejszym dniu proszę Cię.....o wiesz co :D

niedziela, 4 grudnia 2011

Niedzielka

Od rana troszke popracowałam (niestety:( ale teraz juz siadam i na allegro szukam prezentów świątecznych.:)

somsiad naparza wiertarka od rana, dziwię się, że męzyk jeszcze spi:)

remont robi, i chyba zapomnial, ze dzis niedziela, dzien odpoczynku. Mam nadzieje, ze zbliza sie juz do konca, bo przysięgam, ze niedługo wyjdę z siebie.....

nie słyszę swoich myśli.

wrrr

ps. najpierw oczywiście poczytam, co u Was.

ps.dziekuje za wszytskie komentarze, jednocześnie pozdrawiam wszytskich"cichych czytaczy" :)

sobota, 3 grudnia 2011

Fajna sobota

Fajna sobota. Mimo brzydkiej pogody (wieje) przymusowego sprzątania :). miło. domowo, ciepło.

Tylko wieczorem jakaś padniętajestem. zero energii. wzielam witaminki i zaraz ide  do łóżka.

oby to nie bylło jakieś choróbsko.

Jutrzejsza niedziela wypełniona będzie rozmowami, spotkaniem, ciastem i kawą :).