Wczoraj wzięło mnie na pasemka... W sumie szampon koloryzujący... Wiem że niedziela, ale jakoś tak miałam chęć zrobić się na blond:) trochę pracy, no bo wiecie, nie farbuję przecież całej głowy, tak szast prast i buch... Przy pasemkach trzeba się ciut więcej napracować, im cieńsze tym lepsze... Delikatniejsze, bardziej naturalne... Po ostatnim razie, kiedy włosy wyszły mi STRASZNIE jasne, postanowiłam nie "przedobrzać" i trzymałam farbę na włosach zgodnie z informacją na ulotce. 20 minut. I ani minuty dłużej. Wszystko zgodnie z hasłem : Złoty blond ociepla i rozpromienia każdą twarz :) ... I... I oopss...
Poza tym, że bardziej się błyszczą, nie widać nic :D. Teraz już wiem, że szampon to nie farba, działanie ma delikatne...
Za dwa tygodnie spróbuję znowu. No, do Świąt ja muszę być bardziej blond!
PeEs: Tak naprawdę bond to stan umysłu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!