wtorek, 30 lipca 2013

478. Nie o tym miało być

Nie o tym miało być. Ale dziś za wiele nie napiszę.
Skończyłam serię reperowania swojego uzębienia po ciąży. 3 zęby.
Nie było tak źle..... he he teraz tak myślę...

Dziś robiłam ostatni ząb.
Znieczulenie jeszcze nie zeszło, wiec gadam, że nie jest źle :P

Następna wizyta za rok!
jupi!

piątek, 26 lipca 2013

477. Co w trawie piszczy

A co w trawie piszczy? sami zobaczcie. Wrzucam dzis, bo weekend będzie rodzinny brakoczasowy!
Wakacyjnych kątów ciąg dalszy......














środa, 24 lipca 2013

476. Wiejskie klimaty

Cudownie, że moi rodzice mieszkają na wsi :) Doceniam to, zwłaszcza teraz, kiedy zazwyczaj dusimy się w miejskiej dżungli, doceniam to, kiedy Młoda może spać w cieniu jabłonek i czereśni :) 
Uff.... ulga. cień. słonko, co wolisz. Wdychasz. czujesz ulgę. 

Czas płynie wolniej. 

....

myśli w głowie tez. w razie potrzeby :)

Szkoda tylko że na tej łące nie mam zasięgu, ani intenetu, ale nic to :P ! damy radę...

Miejsce to, to klimat, którego wiele z nas może im pozazdrościć. Za każdym razem jak ich odwiedzam, czuję się jak na wakacjach. Totalnie się resetuję. Odrywam od codzienności, jakże zabieganej, jakże miejskiej. 

Chociażby kilka godzin, na kilka dni to juz luksus. 

W tym miejscu jest coś pozytywnego, może wspomnienie dzieciństwa. 
Może rozmyślania, że tu kiedyś było drzewo, a tu płot, na którym rozdarłam spodnie, a tu jabłonka sąsiadów...? 

może.

Na dodatek zawsze jest pysznie. Wszystko (prawie:) naturalne, własny ogródek i posiłki, 
których aromat roznosi się.... 


Co tu dużo mówić.....

Przed urlopem.....

Matka Polka i Studio Spa :P

pycha

jagódki....

jeść nie dali, ale książka też nie była zła :)

truskawy

córa je
A wieczorem.......

bidon to jest to!


nie miały baby roboty....

to się wzięły za knedle! :)

niedziela, 21 lipca 2013

475. Jesteśmy!

Jak się pewnie domyśliliście, jednak udało mam się wyjechać na nasz krótki "urlop". Epizod zdrowotny małej chyba pozostał epizodem, bo żadnych więcej objawów nie miała. Przypuszczamy ze winny temu był chleb z tesco, który ja durna matka jej dałam (z braku innego :( ). nigdy wiecej, a jakbym chciała, to mam siebie najpierw walnac w łeb zanim dam jej to świnstwo!

Wakacje pod hasłem <wsi spokojna> nie sa stricte urlopem, gdyż byliśmy tylko - albo aż u dziadków, ale jest dobrze :)))). Mała zaczerpnęła troszkę powietrza i słonka, ja odetchnęłam...... aaaa jakze było mi to potrzebne.

Mimo że Małżon był do nas tylko dojazdowo, cześć dni, niestety, w pracy, było fajnie.
Zdjeć mam dużo, nie wiem, od czego zaczać, jak tylko uda mi sie je posegregowac, wrzucę. :)
niebawem.

Potrzebujemy dwa dni, żeby ogarnac sie w rzeczywistosci naszej już, codziennej, i wpaść w rytm.

Akumulatorki troszke naładowane.
Wiem, że lepsza błaby Teneryfa on inkluziw, ale cóż.
Dobrze jest. Teneryfa musi poczekac.
Dobry czas. Oby takich więceeeejjjjjjj...............

Do napisania kochani

piątek, 12 lipca 2013

474. .....

Jutro teoretycznie jedziemy (?!) na wakacje.
Miałam dziś posprzatać, poprać "resztki" rzeczy, pomalować paznokcie i spakować się.
Miałam położyć dziecia i wieczorem przełączyc sie na "wakacyjne" myślenie i relaks.

I co?
I pstro!

Dziecków rzygających: 1
Matek wk***: 1
Ojców jeszcze (!) w pracy: 1
Brudnych mieszkań: 1
Niespakowanych nic: 1
Prań: milion, suszyć nie ma gdzie, bo leje

O paznokciach nie wspomnę.......


czwartek, 11 lipca 2013

473. Deszczowo

Dziś nie ma szans na spacer : leje....
jakoś bez wyjścia ten dzień nie taki :)
no zobaczymy

czekaja nas w takim razie zabawy podłogowo łożeczkowe :)
Na razie Maluch śpi.
Mama "łapie oddech" :)

Powoli żyjemy zbliżającymi się "wakacjami"
Wsi wesoła i spokojna: witaj :)
ach, jutro najgorszy etap: pakowanie!
i wszytsko na mojej głowie!
ohhhhhhhhhhhh


środa, 10 lipca 2013

472. Mobile Mix

Pierwsze butki
Córka czyta

Córka czyta :)

Najnowszy zakup....

Hmmm...

Sowy rządzą :)

niedziela, 7 lipca 2013

471. !

Niedziela pod hasłem pierwszych prób "butkowych" :) ole!
Dzień umila nam Bartek :)
Miłej niedzieli


sobota, 6 lipca 2013

470. Jak..?

Jak w macierzyństwie znaleźć czas dla siebie?

Czas totalnego chaosu organizacyjnego "my z dzieckiem" :) mamy juz chyba za soba, powoli, od kilku miesięcy nabiera to jakiegoś kształtu. Wiemy, co Mała lubi, czego nie, dlaczego musi się wyspać, bo jak nie, to armagedon będzie, je coraz więcej rzeczy, wiec i to ułatwia nam życie, no śpi o jakiś tam mniej więcej porach, tam samo z jedzeniem i wieczornymi rytuałami. No ma to juz jakis swój rytm.
Pobudka, śniadanko, drzemka, obiad, spacer, zabawa itp. Taki, że ona jest zadowolona, ja spokojniejsza. Wszystko się jakoś toczy....

Powoli jakoś staram się i ja też nie wypaść z rytmu i dbać też o siebie, jakkolwiek nie mówię tu stricte o dbaniu "zewnetrznym" choć o tym też trzeba pamiętać :), ale o innych elementach, typu wiem co się na świecie dzieje, czytaniu itp. Uwierzcie, przez poczatkowe mięsiące po porodzie nawet o tym nie myślałam, wolałam zamienić tą na chwilę na chwilę snu :P Ci, którzy z Was mają dzieci wiedzą o czym piszę!

Tak naprawdę czas np na bloga mam jak Mała śpi. Ale wtedy również i obiadek podgotować trzeba i inne rzeczy zrobić, prozaiczne, domowe. Córa ma etap krzyku "jak Cię nie widzę, to krzyczę" ciężko zrobic coś w domu jak ona juz wstanie, naprawdę. Szacun dla mam, które mają wiecej niz jedno dziecko..... może z czasem nabiera sie wprawy po prostu?:)

W tym całym codzinnym rozgardiaszu szukam jednocześnie chwilki dla siebie, coby całkiem tylko do dziecia nie mówić :) choć bardzo to lubię! Momentami jednak mam wrażenie, że tak wyszarpuję te chwile dla siebie. Idę do kosmetyczki, a i tak myślę, co u nich, wszystko w biegu.

Tak naprawdę pełen relaks mam wieczorem, jak Malusia juz zaśnie. Piszę wtedy maile, czytam, odpoczywam. Tylko taki krótki ten wieczór! Zanim się obejrzę, już i mi odpadają powieki do snu..... Czasem mam wrażenie, że bym chciała jeszcze i jeszcze, jeszcze to przecztać, i jeszcze to obejrzeć i z mężem trzy słowa więcej zamienić. Ale przegrywam z własnym zmęczeniem......

Jak to zrobić, żeby było dobrze?

Jak jest u Was?

Jak znajdujecie ten czas? A może nie znajdujecie?

czwartek, 4 lipca 2013

469. Kulinarnie niekulinarnie

Naprawdę kończa mi się już koncepcje na obiady :) tyle co na śniadania i kolacje jakos ujdą :) to obiadowo juz albo nam się wszytsko znudziło, albo jest strasznie czasochłonne (np pierogi własnej roboty!) gdzie zajmując się Malusią brak mi czasu na takie bajery :) Kobitki pomóżcie! :)

Kilka naszych dyzurnych obiadków to:

- kotleciki sojowe z ziemniaczkami
- spagetti z pesto albo z sosem
- chińszczyzna lub ryż z warzywami
- makaron z warzywami,
- zapiekanka makaronowa z serem
- warzywa gotowane na parze
- naleśniki
- placuszki z owocami
- makaron ze szpinakiem
- kasza jęcznienna/gryczana z soja i sosem
- ryba z frytkami
- paluszki rybne+ryz
- zupy.... (dzis pomidorówka ugotowana o 7:00 rano!)
- inne, których nie pamiętam :P



help help , ktoś coś szybkiego, dla mamy na etacie? :) plissss
jak widać makaroniarze z nas :) w każdej postaci!
aaa i dania najlepiej bezmięsne! :P

wtorek, 2 lipca 2013

468. Mamuśki podwórkowe

Wczoraj poznałam Sąsiadkę z bloku obok, nazwijmy ja M. Ma córkę młodszą od Malsiej o 1,5 miesiąca. Siedziałam na ławce, Mała spała, a ona się dosiadła. Widziałysmy sie juz wczesniej kilkanascie razy, bo w sumie jak spacerujac codziennie po kilka godzin można sie nie widzieć. :)
Ja nie mam zwyczaju sie "dosiadac" do kogoś. Zawsze mi się wydaje, że może ktoś sobie nie życzy tego. :) wiem, wiem, dziwne.....
Nie wiem, ale jak byłam w ciąży nie widziałam jej, a w sumie dużą jej część przesiedziałam czytjąc na balkonie i tym podobne :)
Odkąd moje studenckie i licealne, a nawet podstawówkowe przyjaznie "rozeszły sie troche" (nie wszystkie na szczęscie :) ) to jakoś jestem zdystansowana do nowych osób. Mam wrazenie, ze one na mnie napadają i zaraz wsyztsko chca wiedziec. A czy karmie piersia, a czy mała budzi sie w nocy, a czy pójdzie do żłobka i takie tam. Eh, wiem, dziwna jestem.
Wolałabym mieć po prostu koło siebie swoje "spraawdzone" przyjaciółki, na których wiem, że moge polegać, nie musze sie wstydziec, wszytskiego tłumaczyc, dlaczego tak. No po prostu. jedno z moich dziwactw. :)
Tak czy tak, pomijając moje wewnętrzne rozterki psychologiczne :) pogadałyśmy chwilę, dopoki dziewczyny się nie obudziły.
W sumie fajnie było. 10 miesięcy spacerowałam gadając tylko do dziecka, wiec jakaś odmiana to jest :) ha ha