czwartek, 25 kwietnia 2013

441. Pędzę pędzę

Pędzę..., pędzę. Leniwie jest właściwie tylko do momentu, kiedy tata i małżonek nie wyjdzie do pracy....Potem wszystko ma swój rytm....

śniadanie.
zabawa.
podjadanie, chlebek może być.
albo chrupek.
Albo jabłuszko tudzież marchewka do rączki.

mama kawa.
lekka latte.
....

Mała kaszę.
czasem nie.
no jak język boli, to nie.

Potem przytulanki i drzemka.
mama relaks.
Obiad troszke podgotować.
Zupę dla malusiej.

ciiii cho szaaaaaaaaaa

Szu szu szu.
Wstała.
Śmiechy chichy
Zabawianki.
Obiad wchodzi, albo nie.
Soczek z niekapka. Jabłkowy.

Chwilka bajki.
A ja biegam. Ogarniam nieogar.
Szykujemy się do wyjścia.
Ale
ale
przed spacerem jeszcze młode musi się do piersi przyssać.

hmmm.
Cudne chwile.
jakbym miała przestać, to już tęsknię

No a potem to już tylko wóżek i
gazu mama gazu w kółka ... i jedziemy!!!:)

odpoczywam
myślę
marzę

obiad gotuję w myślach na jutro
na ludzi patrzę.
Nóżki przykrywam bo spią.
A wieje.

Pobudka.
czółko całuję.
Do domu wracamy....

kolejny dzień minął.
...

8 komentarzy:

Dziękuję za komentarz!