Mam taką małą fobię. :) Nie jedną, ale o jednej napiszę. Boje się włączyć pralkę :). Ma to swoją historię, oczywiście...
Kiedy pewniego pięknego dnia kilka lat temu (to juz tyle???!!!) kupiliśmy piękną małą Candy zamykaną od góry, po kilku minutach od momentu kiedy pralka zagościła w naszym domu, włączyłam testowy "rozruch" na pusto zgodnie z instrukcją i....
.....buuuuummm!!!!
Coś padło.
Pralka zgon.
Jak sie za chwilę okazało (jak przyjechali panowie z serwisu) urwało sie cośtam cośtam i spadł bęben. Na ziemię.
Po 2 miesiącach orzekli: wada fabryczna.
....A niech Was!!!!
Po kolejnych 2: dostaliśmy drugą taka samą. Działającą.
Wrrrr
Ale od tamtej pory jej nie włączam.
Robi to MŻ.
Kochany jest.
Ja segreguję pranie, sypię proszek i wieszam. Ale pralki nie włączę :). Mam wrażenie że zaraz się rozpadnie...
Musze powalczyć z ta fobią.
Ale jak???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!