Mimo, że do takiego zoo z prawdziwego zdarzenia mamy kawałek, znalazło sie jednak jakieś malutkie :P, żeby można było pokazanie zwierzątek córce uskutecznić:)
no i pojechaliśmy.
Bałam sie ze na miejscu zastane "brud"typu nieposprzatane po zwierzatkach, przepelnione kosze itp, ale jestem mega pozytywnie zaskoczona.
Było mega.
Zwierzątek tyle jak na możliwości wytrzymałościowe roczniaka :) duży plus!
Uwielbiam chodzić do zoo :) Zazdroszczę wypadu.
OdpowiedzUsuńPS. Pytałaś, co u mnie. Jakoś powoli do przodu, ale wciąż z nerwami. Plamienie nieustanne, dość mocne bóle brzucha i krzyża. Jeden drobny epizod krwawienia. Nie wiem od czego, może dowiem się we wtorek...
Badania genetyczne wyszły póki co ok.