Wczoraj odwiedziłam ciocię, która ma raka.
Pierś.
Znika w oczach.
Guz wycięty 1,1 cm.
Teraz przechodzi najgorsze, chemie.
Raz w tygodniu wlew.
Tydzień dochodzenia do siebie, i znów.....
Nie ma już włosów, schudła, posmutniała.
Nie widziałam jej dawno.
Postarzala sie o kilka lat w kilka miesięcy.
:(
Wczoraj poszłysmy z Malutą trochę na robić "szumu" i pomóc nie myśleć.
No i dobrze.
1,5 godzuny latania za Malutą i śmiechu.
Boję się.
Myślę o przemijaniu.
Łzy cisna mi się do oczu.
:(
Powiedziałam tylko "będzie dobrze", bo tyle to byłam w stanie powiedzieć....
Wiem o czym piszesz. Dwa lata temu zmarła bliska mi osoba z rodziny. Młoda, miała 40 lat. Chodziła regularnie na wszystkie badania, dbała o siebie. Jak się zorientowali, to były przerzuty, nie mogli za wiele wyciąć, chemia. Po pół roku jej nie było.
OdpowiedzUsuńU Twojej cioci guz wycięli, więc jest duża szansa, że po tej ciężkiej walce będzie dobrze. I tego jej życzę.
Co więcej mogłaś zrobić, powiedzieć.. To takie smutne..
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka wygrała z rakiem piersi. Ma czworo małych dzieci i to chyba one były dla niej największą motywacją do walki. I tego samego życzę Twojej cioci.
OdpowiedzUsuń